środa, 29 sierpnia 2012

Rozdział 16 :)

       W domu zjedliśmy wszyscy kolację, wykąpaliśmy się i poszliśmy spać.
- Nie! Nie! - krzyknęłam podczas snu i nagle ze strachu się obudziłam.
       Nade mną stali wszyscy i patrzyli na mnie takim dziwnym wzrokiem.
- Co się stało? - zapytała Jess.
- Miałam okropny sen. Śniło mi się, że lekarz powiedział...że Harry... ale to na szczęście tylko sen - usiadłam na łóżku - Ale co wy tu robicie? - zapytałam.
- No strasznie wrzeszczałaś to przyszliśmy - powiedział Louis.
- A nie przyszło wam do głowy żeby mnie obudzić? - zapytałam z ironią.
- No...nie za bardzo - uśmiechnęła się Jess.
- Dobra chodźmy z powrotem spać - zaproponował Lou.
- To dobranoc - powiedziałam.
       Wszyscy wyszli z mojego pokoju, a ja poszłam znów spać.

*Następnego dnia*

- Hej! Ania wstawaj! - krzyknął z dołu Lou.
- Już idę! - odpowiedziałam i w ekspresowym tempie zrobiłam koło siebie i zeszłam.
- Jak się spało? - zapytała Jess.
- Tak średnio.
- To może tosty poprawia ci humor - powiedział Louis.
- No dobra - powiedziałam i usiadłam przy stole.
- Proszę - Jess podała talerz tostów i odeszła.
       Louis zrobił mi chyba ze 20 tostów. Jak ja to zjem? Po półgodzinnej walce z tostami musiałam iść jeszcze ubrać coś lepszego niż dres i kapcie z głową królika. Na dworze była okropna pogoda, a ja zapomniałam że nie mam parasola. Na szczęście Jess pożyczyła mi swój i poszliśmy do szpitala po Jen.
- Hej. Ty jeszcze śpisz? - zapytałam wchodząc do sali Zayna.
- Nie tylko tak sobie drzemiemy.
- No właśnie - potwierdził Zayn.
- Jak się czujecie? - zapytałam.
- Jest super.
- No właśnie - potwierdziła Jen.
       Wszyscy mieli szczęście, ale nie ja i Harry. Boję się, ze nigdy się nie wybudzi. Dopiero gdy go tracę czuję, ze go na prawdę kocham.
- Hej, zawiesiłaś się? - zapytałam Jen.
- Ale co? Nie tak sobie myślałam.
- Aha.
- Ja idę jeszcze do Harrego, a wy się zbierajcie.
- Ok.
       Wyszłam z sali i poszłam w stronę sali Harrego. Weszłam do jego sali prawie płacząc, ale zebrałam się i powiedziałam sobie że jeśli będę wierzyć to na pewno się uda. Stanęłam przed jego łóżkiem i zaczęłam do niego mówić.


*******************************************************************************
No i jak Wam się podoba 16 rozdział? ;) Wyszedł krótki, ale na pewno jakoś to nadrobimy ;)

środa, 22 sierpnia 2012

Rozdział 15 ^^

*Oczami Ani*
     Siedziałam razem z Jen w kawiarni. Nagle zadzwonił mi telefon.
- Halo.
- No cześć. Gdzie jesteście? - spytała Jess.
- W tej kawiarence koło Tesco.
- Aha. Zaraz do was przyjdę - powiedziała zadowolona i się rozłączyła.
      Po chwili do kawiarenki weszła moja kuzynka Maja z jakimś kolesiem. Zauważyli nas i podeszli.
- Cześć - powiedziała.
- Hej. Dawno się nie widziałyśmy. Widzę nawet, że nawiązałaś nowe znajomości - uśmiechnęłam się.
- No można tak powiedzieć. To jest mój chłopak Josh.
- Miło poznać. Ja jestem Ania, a to Jen.
- Gdzie zgubiłyście Jess? - zapytała Maja.
- Zaraz przyjdzie. Wraca ze szpitala - odpowiedziałam.
- A komuś coś się stało? - zapytała ze strachem.
- No przecież One Direction jest w szpitalu - powiedziałam jakby to bylo oczywiste.
- To wy też stoicie pod szpitalem jak te fanki?
- Nie. My ich odwiedzamy. Bo ty nie wiesz, że po tym koncercie wydarzyło się dużo rzeczy i zostaliśmy przyjaciółmi.
- Aha. To teraz wszystko jasne. My już musimy iść - podnieśli się z miejsc i ruszyli w stronę wyjścia mijając po drodze Jess.
- Cześć - przywitała się Jess z takim bananem na twarzy, że nawet głupi by zauważył że coś się stało.
- Hej. Coś ty taka szczęśliwa? Czy my o czymś nie wiemy? - pytała Jen.
- Owszem, nie wiecie.
- To na co czekasz, opowiadaj - powiedziałam.
       Jess zaczęła opowiadać o wszystkim, co wydarzyło się kiedy była u Louisa.
- Oooo... Kochanie...nie wiedziałam że wasz ,, związek" zaszedł tak daleko - powiedziałam.
- Ja też byłam zszokowana tymi słowami, ale nie powiem że mi to nie pasuje. A tak w ogóle to co tam u Zayna?
- Wszystko w porządku. Jest zdołowany tym, że Paul nie żyje i że Harry jest w ciężkim stanie - powiedziała Jen.
- Aha.
- Może wracajmy już do szpitala, bo pewnie Justin przyjedzie zaraz z ciuchami chłopaków- powiedziałam.
- Zapomniałam wam powiedzieć najważniejszego... Jutro wypisują Louisa ze szpitala - powiedziała rozpromieniona Jess.
- To cudownie. Wreszcie będziecie mogli pobyć sam na sam i nie przejmować się, że zaraz wpadnie wam ktoś do sali i przeszkodzi w całowaniu - zaśmiałam się.
- Bardzo śmieszne... Ja go po prostu bardzo lubię. On jest gwiazdą, a ja jakąś zwykła dziewczyną. Nic z tego pewnie nie będzie - mówiła Jess ale wiedziałam że wcale tak nie myśli i ma nadzieję na coś więcej.
      Zapłaciłyśmy za kawę i ruszyłyśmy w stronę szpitala. Na korytarzu czekał już Justin. Miał do nas pretensje, że nie zadzwoniłyśmy powiedzieć gdzie jesteśmy i w ogóle, ale jak mu wszystko wyjaśniłyśmy to się uspokoił.
- Nie ma dla ciebie najlepszych wiadomości, bo jutro wypisują Louisa ze szpitala i też wypadało by żeby miał jakieś ubrania - powiedziałam.
- Spoko. Nie ma problemu. Jutro z rana pojadę do nich do domu jeszcze raz.
- Dzięki - powiedziała i pocałowałam go w policzek.

*Następnego dnia*

    Czułam jak ktoś mnie szturcha i krzyczy:
- Ania! Ania! Wstawaj!
   W końcu się podniosłam i zapytałam Jess:
- Co ty kurwa chcesz? Spać mi się chce.
- Gówno mnie to obchodzi. Trzeba jechać po Louisa... przecież go dzisiaj wypisują.
- Kobieto wiem że go kochasz, ale pojebało cię? Jest 6.30, a ty chcesz jechać po Louisa. On się nawet pewnie jeszcze nie obudził... Chyba, że zachowuje się jak ty i nie może się doczekać kiedy przyjedziesz...
- Co z tego... Zanim się naszykujemy, zjemy i inne duperele to akurat. Musimy być po niego o 8.00.
- A skąd wiesz że o 8?
- Nie wiem, ale Im Lou wróci wcześniej do domu tym lepiej.
- Niech ci będzie wstanę, ale ty nam robisz śniadanie.
- No dobraaaa...
      Podniosłam się z łóżka, zrobiłam poranną toaletę i ubrałam. Na dole czekało na mnie śniadanie. Zjadłam, poczekałam chwilę na dziewczyny i chłopaków którzy dopiero się obudzili i ruszyliśmy w stronę szpitala.

*W szpitalu*
*Oczami Jen*
     Weszliśmy do szpitala, a Jess od razu pobiegła do sali Louisa. Ja też nie czekałam, aż przyjdzie lekarz tylko poszłam w stronę pokoju Zayna, a Ania z chłopakami postanowili odwiedzić Harrego.
Weszłam do sali Zayna i  się przywitałam.
- Dobrze się czujesz? - zapytałam.
- Świetnie. Lekarz powiedział mi że za tydzień już mnie wypiszą.
- O to super. Zayn...
- Tak?
- No bo jak ty byłeś w śpiączce to Louis powiedział mi, że mnie nie lubisz i nic do mnie nie czujesz - głos mi się załamał i próbowałam uniknąć kontaktu wzrokowego z Zaynem.
- Spójrz na mnie - powiedział Zayn ze spokojem w głosie.
     Miałam łzy w oczachi oczach i próbowałam to ukryć. Odwróciłam głowę w stronę Zayna i spojrzałam mu w oczy.
- Teraz mnie posłuchaj i nie przerywaj - powiedział, a ja tylko skinęłam głową - Przed tym wypadkiem tak było... Nie lubiłem cię za bardzo, nawet nie wiem dlaczego. Miałem wrażenie, że jesteś niemiła - samotna łza spłynęła po moim policzku. Zayn to zauważył i momentalnie ją wytarł - To się zmieniło. Chłopcy powiedzieli mi, że kiedy byłem w śpiączce cały czas przy mnie siedziałaś, płakałaś, martwiłaś się że mogę nie przeżyć. W końcu się obudziłem i poznałem cię jaka jesteś na prawdę - Zayn złapał mnie za rękę - Strasznie myliłem się co do ciebie i przepraszam, że musiałaś przeze mnie płakać... Nie wiedziałem, że aż tyle dla ciebie znaczę. Daj mi zacząć to wszystko od początku. Teraz już wiem jaka jesteś i jak bardzo się do ciebie myliłem... Wybaczysz? - zapytał z nadzieją w głosie.
    Ja nie była w stanie nic powiedzieć... Miałam łzy w oczach... Stwierdziła, że najlepszą odpowiedzią będzie jak go przytulę... Tak też zrobiłam... Mocno się w niego wtuliłam, a on pocałował mnie we włosy i powiedział:
- Już nigdy więcej ci nic takiego nie zrobię... - zakończył, a ja poczułam jak po jego policzku spływa łza. Nawet nie wiedziałam kiedy oboje zasnęliśmy.

*Oczami Jess*
    Lou czekał już w sali z torbą, bo Justin przywiózł mu rano ciuchy. Kiedy mnie zobaczył wstał, a ja podeszłam do niego, mocno przytuliłam i dałam słodkiego buziaka w policzek.
- W końcu wychodzisz z tego szpitala - powiedziałam zadowolona.
- Ja też się cieszę. Nie mogłem się doczekać aż będę mógł Cię normalnie przytulić nie siedząc na łóżku szpitalnym - powiedział i jeszcze raz mocno mnie przytulił.
- A skoro już tak gadamy to co miało znaczyć twoje wczorajsze ,,Pa kochanie"? - zapytałam, a Louis trochę się zmieszał.
- A co nie podobało ci się? - zrobił smutną minkę, a ja zaczęłam się z niego śmiać.
- No nie wiem, nie wiem - zaśmiałam się - Podobało i to bardzo - powiedziałam z bananem na twarzy.
- No to dobrze... kochanie.
- To co idziemy?
- Idziemy.
      Louis wziął torbę i wyszliśmy z sali trzymając się za ręce.

*Oczami Ani*
         Razem z chłopakami byliśmy na korytarzu, bo lekarz prosił nas abyśmy opuścili salę Harrego. Humor znacznie mi się poprawił, gdyż doktor powiedział jeszcze, że stan Harrego znacznie się poprawił. W końcu w naszą stronę zmierzali Jess i Lou, ale dalej nie było Jen. Postanowiłam, że zajrzę do nich. Weszłam do sali Zayna i na mojej twarzy od razu pojawił się uśmiech. Jen spała wtulona w tors Zayna.
- Jen, Jen! - obudziła się.
- Co idziemy już? - spytała.
- Tak, ale jak chcesz to możesz zostać - uśmiechnęłam się.
- Skorzystam z propozycji. Zobaczymy się później.
- To cześć- pożegnałam się i wyszłam.
       Powiedziałam wszystkim, że Jen zostaje i ruszyliśmy w stronę domu.


****************************************************************************************************
Rozdział trochę dłuższy niż zwykle ;) Jak Wam się podoba?
Ten rozdział i 14 są moimi ulubionymi :D
Jak myślicie Co będzie z Jen i Zaynem?
Czy Harry się wkrótce wybudzi?
Tego dowiecie się tylko wtedy, kiedy będziecie czekać na następne rozdziały :D No i oczywiście kiedy będziecie nas wspierać, dodającymi nam weny, komentarzami :)

czwartek, 16 sierpnia 2012

Rozdział 14 :P

- Chciałem poinformować, że Zayn już się wybudził ze śpiączki i jest w bardzo dobrym stanie - powiedział lekarz.
- Naprawdę?! To zajeb...świetnie. Zaraz do niego przyjedziemy - mówiłam cała zadowolona - Do widzenia.
-Do widzenia.
       Jen była wcześnie w łazience i nie słyszała rozmowy, ale kiedy zobaczyła że wszyscy są tacy zadowoleni to zapytała:
- Co się stało? Przegapiłam coś?
- Zayn się wybudził !!! - wrzasnęłam.
- To na co my kurwa jeszcze czekamy... jedziemy - powiedziała.
       Zadzwoniłam do Justina powiedzieć mu, żę jak już weźmie rzeczy chłopaków to żeby przyjechał do szpitala, bo Zayn się wybudził.

*W szpitalu*
     Wszyscy lecieliśmy jak jakieś debile do sali Zayna, ale lekarz powiedział że nie może wpuścić nas wszystkich do środka. Wszyscy stwierdzili, że najlepiej będzie kiedy pierwsza będzie Jen.

*Oczami Jen*
      Weszła do sali Zayna i zobaczyła jak leży i wpatruje się w okno.
- Cześć - zaczęłam.
- Hej. - powiedział oschle.
- Jak się czujesz?
- Teraz już dobrze. A co z chłopakami?
- Niall i Liam zostali dzisiaj wypisani ze szpitala, Louisa też już niedługo powinni wypisać, a Harry... no właśnie Harry... on jest jeszcze w śpiączce i nie będę ukrywać że jego stan jest bardzo poważny i niektórzy lekarze mówią, że może się już nie obudzić.
      W tej chwili i mnie i Zaynowi zebrały się łzy w oczach.
- A Paula już wypisali? - mówił z nadzieją i smutkiem w głosie.
        Tutaj nie wytrzymałam i zaczęłam płakać jak bóbr. Po minie Zayna widać było, że nie za bardzo wie co się dzieje. Po chwili poczułam jak Zayn mnie przytula. Ledwo o własnych siłach siedział, ale kiedy mnie przytulił poczułam przeszywające mnie ciepło. Trochę się uspokoiłam... w jego oczach ramionach czułam się taka bezpieczna. W końcu postanowił przerwać błogą ciszę:
- Rozumiem, że stało się najgorsze... - powiedział z bólem w głosie.
- Niestety... strasznie mi przykro... Wyobrażam sobie jakie to musi być dla was straszne.... - mówiłam załamana.
- Tak... To jest jakiś koszmar... On był jak mój drugi ojciec. Jak miałem jakiś problem on zawsze mi pomógł - nie był już w stanie nic powiedzieć, głos mu się załamał i łzy spływały po policzkach.
- Nie płacz... będzie dobrze - przytuliłam go, a on nie zaprzeczał tylko jeszcze bardziej się do mnie przytulił.
       Wiedziałam, że teraz potrzebna mu jest osoba która go zrozumie, pocieszy i pozwoli mu się porządnie wypłakać. Chciałam go teraz o coś zapytać, ale stwierdziłam że nie jest to odpowiedni moment i poczekam do następnego razu.
- Chcesz się zobaczyć z chłopakami? Na pewno chcecie pogadać...
- Tak zawołaj ich proszę - powiedział i lekko się do mnie uśmiechnął, a ja odwzajemniłam gest. Wstałam ze stołka i wyszłam na korytarz.
- Chłopaki Zayn chce z wami pogadać... rozweselcie go jakoś, bo powiedziałam mu o Harrym i Paulu.
- Ok. Nie ma problemu. - powiedział zadowolony Niall i razem z Liamem weszli do sali Zayna.

*Oczami Justina*
       Byłem w domu chłopaków. Ania zadzwoniła, że jadą do szpitala więc nie spieszyłem się jakoś. Mieli strasznie dużą chatę, więc trudno było się znaleźć... Jeszcze bądź tu mądry człowieku i znajdź ubrania Liama i Nialla. Wchodziłem do każdego pokoju po kolei i chyba trafiłem na pokój... Harrego. Strasznie nie lubiłem tego chłopaka, bo chciał mi odebrać Anię. Coś kusiło mnie żeby poszperać w jego rzeczach... Wiem, że nie powinienem, ale zrobiłem to. Znalazłem jakieś jego zdjęcia z dziewczyną. Nie były nowe ale strasznie chciałem się zemścić za to, że tak rozkochał w sobie Anię. Wziąłem kilka, bo coś we mnie mówiło, że jeszcze mogą mi się przydać...

*Oczami Ani*
- I co rozmawiałaś z Zaynem? - zapytałam Jen, która była cała w skowronkach.
- Tak. Przez chwile nawet czułam, że mnie lubi i że nasze kontakty się ociepliły.
- To świetnie! Może ten wypadek musiał się zdarzyć żebyś mogła się do niego bardziej zbliżyć... Szkoda tylko, że dał szansę tylko tobie i Zaynowi. Ja już mam dość tego, że Harry się jeszcze nie wybudził... Tylko mnie zdarzają się takie rzeczy - powiedziałam ze łzami w oczach, a Jen mnie przytuliła.
     Nie było z nami Jess, bo jak zawsze musiała iść do Lou. Ta to ma szczęście.
- Dobra nie będę się już nad sobą użalać... chodźmy na kawę - zaproponowałam.
- Ok. Chętnie się napiję - powiedziała.
     Podniosłyśmy się ze szpitalnych stołków, wyszłyśmy ze szpitala i udałyśmy się w stronę najbliższej kawiarni.

*Oczami Jess*
- Cześć - powiedziałam do Louisa.
- Hej słońce - odpowiedział szczęśliwy, a ja pocałowałam go w policzek - Jak u Zayna? Słyszałem, że się wybudził.
- Tak ale nic więcej nie wiem bo najpierw weszła do niego Jen i tak długo tam siedziała, że stwierdziłam że przyjdę do ciebie - uśmiechnęłam się.
       Chwilę siedzieliśmy wpatrując się w swoje oczy... Boże jakie ona ma boskie tęczówki... Nasze twarze zaczęły się do siebie zbliżać. Nasze usta dzieliły milimetry, ale do sali wparował lekarz... Myślałam, że mu coś zrobię... wejść w takim momencie... nauczył by się kurwa pukać, a nie - normalnie jakby był u siebie w domu...
- Mam dla  pana dobrą wiadomość. Jutro wypisujemy pana ze szpitala - powiedział lekarz z bananem na twarzy.
- To cudownie - mówił zachwycony Louis.
- A teraz proszę żeby wyszła pani z sali bo musimy zrobić jeszcze ostatnie badania.
- Dobrze - powiedziałam - Pa Lou.
- Pa kochanie - powiedział z uśmiechem.
     Na te słowa aż zrobiło mi się cieplej na sercu. Odpowiedziała mu tylko uśmiechem i wyszłam z sali strasznie zadowolona. Wiedziałam, że to co dzieje się między mną, a Louisem to nie zauroczenie tylko coś więcej.   


**************************************************************************************************************
Jak Wam się podoba 14 rozdział? Jak myślicie co dalej będzie działo się w życiu Ani?
A co wydarzy się pomiędzy Louisem i Jess? 

A tak pozaa.. :
1. Wróciłam ! Pierwsza, reszta jeszcze po za domem :/
2. Wszystkie Directioners musimy głosować pod tym linkiem, ale musicie być zalogowanie , dlatego najlepiej robić to bezpośrednio z facebooka będąc zalogowanym. :)
3.Konkurs na waszego ulubieńca z 1D wygrał.... Harry ! 
4. Co sądzicie o teledysku Little Mix ?