piątek, 22 lutego 2013

Rozdział 25 :>

*Oczami Lou*
       Na komisariacie Jess odpowiedziała na zadane pytania. Policja stwierdziła, że to nic poważnego i wypuściła tą dziką kurwe. Niestety od razu uciekła i nie zdążyliśmy z nią pogadać.

*Oczami Zayna*
       Nie wiem, o co chodziło Jen, ale pasowało mi, ze mnie przytula. Kiedy skończyła wstałem, aby dać jej list, który napisałem dla niej, w którym wyraziłem swoje uczucia. Zacząłem się macać, ale nie mogłem znaleźć tego listu. Poczerwieniałem, bo nie mogłem go znaleźć, a na pewno go miałem. Jen chyba zauważyła że się zdenerwowałem i zaczęła się śmiać. Po chwili sam zacząłem się śmiać, bo Jen:
- Tego szukasz? - podniosła kopertę i uśmiechnęła się cwaniacko.
- Dawaj to! - krzyknąłem i zacząłem jej zabierać list.
      Niestety ona nie chciała go oddać i zaczęła uciekać, a ja zacząłem ją gonić. Jen piszczała na cały dom, a ja się z niej śmiałem. W końcu domyśliła się że zaraz ją złapię. Szybko skuliła się w kulę na korytarz, a ja nie zdążyłem wyhamować i przewróciłem się na niej. Oboje zaczęliśmy się śmiać, ale kiedy chciałem z zaskoczenia wziąć list, ona znowu się skuliła. Zacząłem ją łaskotać, ale dalej nie puszczała, zaczęliśmy się tarzać, drzeć, śmiać, aż w końcu wszyscy wyszli zobaczyć co się dzieje. Zauważyliśmy ich i od razu przestaliśmy. Jen oddała mi list i rozeszliśmy się do swoich pokoi, bo miny reszty były wrogie.
          Nie dziwie się, jest bardzo wcześnie. Nie mogłem zasnąć, więc poszedłem do Jen,aby z nią pogadać o liście. Zapukałem w jej drzwi, a kiedy usłyszałem ,,Proszę" wszedłem. Uśmiechnęliśmy się razem, jak się zobaczyliśmy. Podszedłem do jej łóżka i usiadłem koło niej i już miałem zacząć o liście, ale ona wyszeptała:
- Dziękuję.
- Nie ma za co.
         Siedzieliśmy w ciszy i patrzyliśmy sobie w oczy, a nasze twarze były co raz bliżej. W końcu pocałowaliśmy się... Popatrzyliśmy sobie jeszcze raz w oczy i zaczęliśmy się namiętnie całować. Położyłem ją na łóżku nie przestając całować. Już miałem ściągać z niej koszulkę, kiedy do pokoju wparowała Jess. Ubrana w dres z tablicą w ręku i gwizdkiem na szyi. Wyglądała jak by była trenerem i zaczęłem się z niej śmiać, ale przerwała nam gwiżdżąc. Po chwili krzyknęła:
- ZBIÓRKA NA DOLE! JUŻ!!!
     Wyszła, a my z Jen zaczęliśmy się śmiać. Widocznie Jess to usłyszała, bo wpadła jeszcze raz do pokoju i gwizdała.
- Dobra... dokończymy później, bo Pani Tyran trener nie pozwoli mi się nawet pożegnać...
       Przechodziłem koło Jess, a ona gwizdnęła mi w twarz i kopnęła w dupę.

*Oczami Ani*
          Do naszego pokoju wpadła Jess, gwiżdżąc i skacząc po łóżku... Nie chciało mi się jej spychać, więc udawałam, że jeszcze śpię. Harry wpadł na to samo, bo dał mi znak ręką pod kołdrą. Wkurzona Jess zaczęła jeszcze mocniej skakać. Widocznie usłyszał to lub zobaczył Louis, bo po chwili zaczął gadać, coś co mnie rozśmieszyło na całego, że nie wytrzymałam i sturlałam się ze śmiechu z łóżka , a Harry wyskoczył jak porażony. Lou mówił:
- Zaraz wybudzimy Hazzusia... Jess, kochanie gdzie masz prostownicę?
           Kiedy wyskoczyliśmy z tego łóżka, zadowolona Jess podeszła do Louisa i pocałowała go. Razem wyszli z pokoju. Ja dalej śmiałam się z Harrego.
- Z czego się tak śmiejesz? - zapytał już wkurzony.
    Ja nie przestawałam. Widać, że go to wkurzyło, bo podszedł do mnie i zaczął strasznie łaskotać. Zaczęłam piszczeć się i drzeć, żeby mnie puścił. Byłam na serio zła! W końcu krzyknęłam:
- Harry, STOP!
        Harry w końcu przestał mnie łaskotać, ale skończyliśmy w pozycji, że on leżał na mnie. Spojrzeliśmy sobie w oczy, a on mnie pocałował. Kiedy w końcu ze mnie wstał poszłam się ogarnąć do łazienki. Kiedy wyszłam zobaczyłam, że w pokoju nie ma Harrego: ,,Ciekawe co znowu wymyślił?" - pomyślałam. Nagle poczułam  ze ktoś mnie chwyta za biodra i mówi ze smutkiem:
- Jesteś zła?
- Nie. Ubieraj się szybko chyba, że chcesz żeby Jess tu znowu wpadła - odpowiedziałam i zaczęłam się śmiać.
         Kiedy Harry wyszedł z łazienki Jess zaczęła strasznie gwizdać i drzeć się żebyśmy wszyscy zeszli. Kiedy zeszliśmy koło Jess stała Jen, która cały czas uśmiechała się do Zayna.
- Siadać! - krzyknęła Jess.
         Wszyscy usiedliśmy na kanapie, ale 7 osób się na niej nie mieściło, a więc a usiadłam na kolanach Hazzy, a Jen na Zayna. Długo nie siedzieliśmy bo Jess dała nam znak że mamy stanąć bliżej niej.
- A więc musimy do końca ustalić imprezę dla fanów. Mamy dwa miesiące, aby wszystko dobrze zaplanować. Zaczniemy od Londynu. Ile dni na to mniej więcej poświęcimy?  Tak żeby wszyscy mogli się z wami zobaczyć, zrobić zdjęcie itp.?
- Myślę że 3 dni, ale siedzenia do późna - powiedział Lou.
- Ok.. Więc najpierw zorganizujemy to w Europie, później w Ameryce, a potem to jeszcze będziemy ustalać,  bo te dwa kontynenty powinny wystarczyć na 2 miesiące.
- Yhm... - westchnęli wszyscy.
- To trzeba jeszcze ustalić, gdzie i kiedy powiedziała Jess i podniosła tablicę, którą trzymała.


********************************************************
Ale nas dawno nie było ;o Ale mam nadzieję, że wynagrodziliśmy wam to jakże wspaniałym rozdziałem :D Podoba się? Czekamy na komentarze ;*Oczywiście BARDZO, BARDZO DZIĘKUJEMY za ponad 4000 wejść <333

sobota, 5 stycznia 2013

Rozdział 24 :D

* Następnego dnia*
     Poszłam zobaczyć, czy ktoś tak jak ja już nie śpi. Jess spała, a Lou słodko się do niej wtulał. Jen spała, ale Zayn gdzieś zniknął. Pomyślałam że poszedł się przejść czy coś. Zajrzałam do Liama i Nialla, a gdy ich zobaczyłam nie mogłam powstrzymać śmiechu. Spali bardzo blisko siebie, ale Liam przytulał nogi Nialla, a Niall jego. Do tego coś mruczeli pod nosem jak np. ,, Już zawsze będę cię kochał, a Niall ,,Nie daruję ci tego zła kobieto". Wróciłam do Harrego i wchodząc na łóżko zahaczyłam nogą o mój telefon podpięty do ładowarki, on przewrócił lampkę, lampka kwiatek i zrobiło się domino. Lampka się zepsuła, a kwiatek zrobił tyle hałasu, że pobudził domowników.
- Co się stało!? - wrzasnął Harry.
- Nic. Coś mi spadło.
Harry kątem oka luknął na zbitą lampę i kwiatek.
- A czy to co ci spadło to lampa i kwiatek? - zapytał  z ironią.
- Nieee...tylko.. no.
- To weź ze mnie przykład i idź spać.
  Wróciliśmy do łóżka gdy do pokoju weszli chłopcy.
- Co się tu stało?! - wrzasnął Liam.
- Nic po prostu Anna jest troszkę niezdarna - powiedział ze śmichem.
- Ej! - szturchnęłam Harrego łokciem.
    Nagle usłyszeliśmy, że ktoś wchodzi do domu. Po cichu zeszliśmy na dół. Ja tak się przestraszyłam, że wzięłam ze sobą z kuchni patelnię, Nagle w stronę pokoju Jen szedł mężczyzna w kapturze.
- A masz! - walnęłam go w łeb patelnią.
   Chłopak się wywrócił i spadł mu kaptur.
- O kurwa! - wrzasnął Niall.
  Okazało się że to był Zayn. Harry przyciągnął go na łóżko. A słysząc ten hałas Jen wybiegła z pokoju. Zobaczyła nieprzytomnego Zayna.
- Co się stało?!
- Nic.. - odpowiedział Liam.
- Jak to nic?!
- No Zayn dostał z patelni  i poszedł spać.
- Co..... - Jen zemdlała.
- Ja pierdole! - wrzasnął Lou.
    Jen i Zayn leżeli jak zabici, a nikt nie wiedział co zrobić. Na szczęście Jen się obudziła.
- O matko śniło mi się że Zayn dostał patelnią i śpi - powiedziała Jen.
- Nom... - popatrzyłam na Zayna.
- To może was zostawimy? - spytał Liam.
- Tak świetny pomysł.
    Wyszliśmy i rozeszliśmy się. Ja, Harry Niall i Liam do kuchni, a Jess z Lou do pokoju. Siedzieliśmy  w kuchni i jedliśmy śniadanie.

*Oczami Jen*
   Siedziałam przy Zaynie i prosiłam by się obudził. Nagle zauważyłam że z jego kieszeni wystaje dziwna koperta. Wyciągnęłam ją, a na niej było napisane ,,Dla Jen". Otwarłam i zaczęłam czytać:

,, Gdy rano ze snu wstajesz.
   a na twej twarzy uśmiech
   to serce moje bije tak radośnie

   Miłość ma do Ciebie jest
   gorętsza niż słońce
   I kochać cię tak będę
   bo przy Tobie czuję się jak w niebie

   Lecz ja mam też dla Ciebie pytanie
   i nie bój się bo nie jest straszne
   Czy Ty też mnie będziesz kochać
                    zawsze?"

Popłakałam się czytając ten wiersz.
- Co się stało? - zapytał śpiący Zayn.
- Och!  - przytuliłam go.

*Oczami Jess*
   Poszłam z Lou na spacer i nagle zauważyłam, że jakaś dziewczyna ciągle nas śledzi. Doszliśmy do kawiarni, a Lou zaproponował kawę.
- To ja poczekam, a ty skocz po kawę - powiedziałam
- Ok.
Louis poszedł do kawiarni, a do mnie co raz bliżej przybliżała się nieznajoma.
- AAAA! - wrzasnęła dziewczyna
- Puść moje włosy szmato! - wrzasnęłam i kopnęłam ją w nogę
- Podrywasz mojego chłopaka!
- Co?! Lou to mój chłopak!
- Nie!
    Z kawiarni wybiegł Lou i oderwał ode mnie dzikuskę. Zadzwonił na policję. Na szczęście policja przyjechała i szybko zabrała ją i nas na komisariat bym złożyła zeznania o napaści.


******************************************************************
Jak się podoba rozdział? Ten pisała jeszcze Wika przed odejściem. Wiersz też jest jej autorstwa :) Myślę, że Wam spodobał się tak samo ja mnie. Nie każdy ma talent do pisania wierszy. Czekamy na Waszą opinię w komentarzach :)