sobota, 29 grudnia 2012

Liebster Award O.o

Hej ! Nasz blog został nominowany przez  http://your-perfect-to-me-opowiastki.blogspot.com/ do nijakiego Liebster Award. Nie słyszałam o czymś takim , ale oczywiście bardzo sie cieszymy :D Polega on na odpowiedzeniu na poniższe pytania przez nas i nominowaniu kilka blogów :D Niestety Wika odeszła i zostałyśmy we dwie ;cc

 Pytania :
1.Jak masz na imię?
2.Ile masz lat?
3.Ulubiony kolor?
4. Należysz do jakiegoś fandomu?
5.Co dostałaś pod choinkę?
6.Do której klasy chodzisz?
7.Ile masz wzrostu?
8.Masz rodzeństwo?
9.Ulubiona piosenka?
10.Jaki masz kolor włosów ?
11.Ulubiony zespół?

 Odpowiedzi :
1. Ania i Natka (Nie trudno się domyślić :D )
2.  Obie mamy 14 lat
3. Ania : Nie mam ulubionego , bo wszystkie są piękne :D
   Natka : Żółty
4. Ania : Do wielu min. : directioner , selenator , belieber
   Natka: directioner
5. Ania : Gitarę
   Natka :Ciuchy , kasę i książki
6. Obie chodzimy do 2 gimnazjum
7. Ania : 163 cm
    Natka: 165cm
8. Obie mamy rodzeństwo :)
9. Ania : ja kocham dużo piosenek i nie umiem określić mojej ulubionej :D
   Natka : Też lubię wiele
10. Obie mamy brązowe włosy
11. Oczywiście One Direction <3



 Blogi które nominujemy :




Pytania na które macie odpowiedzieć :
1.Ulubiony zespół i jego członek ?
2. Ulubiony film ?
3.Ulubiony aktor ?
4. Kolor oczu ?
5. Masz chłopaka/dziewczynę ?
6. Ulubiona pora roku ?
7. Spodnie vs spódnica ?
8. Conversy vs vansy ?
9. Imię najlepszej przyjaciółki ?
10. Ile masz lat ?
11. Co chciałabyś robić w przyszłości ?

TAK PRZY OKAZJI TO CHCIAŁYŚMY WAM BARDZO PODZIĘKOWAĆ ZA PONAD 3000 WEJŚĆ ! *.*
Ale prosiłybyśmy o więcej komentarzy , bo jak narazie jest tragicznie :(


 

niedziela, 23 grudnia 2012

Rozdział 23 ;3


*Oczami Harrego*
     Byłem już z Anią w sklepie. Wzięłam Louisowi 5kg marchewek i chipsy z żelkami dla Nialla, bo mnie o nie prosił. Ania stała i przeglądała gazety, aż w końcu usłyszałem jak mnie woła:
- Harry... Chodź tu, musisz to szybko zobaczyć.
    Od razu skierowałem się w jej stronę.
- Co się stało? - zapytałem z nutką niepokoju w głosie.
- Zobacz, kto jest  na okładce - powiedziała i podała mi gazetę do ręki. Zaskoczyło mnie to co zobaczyłem. Na okładce było zdjęcie całujących się Louisa i Jess.
- No to mają przejebane - powiedziałem.
- Myślisz, że będzie aż tak źle?
- Mam nadzieję, że nie.
    Wróciłem do robienia zakupów. Ania dalej przeglądała gazety chcąc zobaczyć, czy nie ma tam czasem jeszcze jakiś zdjęć Jess i Lou, ale na szczęście nic nie znalazła. Zapłaciliśmy za zakupy i ruszyliśmy do domu.

*Oczami Ani*
Chciałam pokazać gazetę Jess, ale stwierdziłam, że najpierw muszę z nią porozmawiać o wcześniejszej sytuacji. Doszliśmy do domu, a ja od razu skierowałam się w stronę pokoju Jess. Zapukałam i usłyszałam tylko:
- Proszę.
      Weszłam i zobaczyła, że przegląda coś na laptopie.
-Chciałam z tobą porozmawiać - powiedziałam.
- Ja też - opowiedziała i odłożyła laptopa.
- Chcę cię przeprosić, za to, że tak wczoraj na ciebie nakrzyczałam.
- To ja cię powinnam przerosić. W ogóle nie przemyślałam tego całego menagerowania.
- Czyli zgoda?
- Zgoda - powiedziała, a ja usiadłam obok niej i ją przytuliłam
- Skoro już sobie wszystko wyjaśniłyśmy to chciałam ci o czymś powiedzieć.
- O co chodzi?
- Poczekaj chwilę - skierowałam się do drzwi i zawołałam Louisa. Po chwili był już w pokoju..
- Coś się stało?
- Owszem. Zobaczcie - powiedziała i rzuciłam gazetę na łóżko.
- O ja pierdole - skomentował Lou.
- To może wy zostańcie sami i pogadajcie o tym, bo to nie jest moja sprawa - powiedziałam i wyszłam z pokoju.

*Oczami Justina*
Po akcji w szpitalu w ogóle nie kontaktowałem się z Anią. Postanowiłem, że do niej zadzwonię i umówię się na mieście. Tak też zrobiłem.
- Hej Ania
- Cześć Justin.
- Chciałem cię zaprosić na kawę.
- Dobra. Gdzie i o której?
- O 16.00 pod London Eye. Pasuje?
- Pewnie. To do zobaczenia.
- Pa - powiedziała i się rozłączyła.

*Oczami Ani*
Trochę zaskoczył mnie telefon Justina, ale stwierdziłam, że chętnie gdzieś z nim pójdę, bo dawno się nie widzieliśmy. Była 15, więc zaczęłam się powoli szykować. 30 minut później byłam już gotowa. Powiedziałam wszystkim że wychodzę i skierowałam się w stronę London Eye.

*Pod London Eye*
- Hej Justin - przywitałam go całusem w policzek.
- Cześć. To gdzie idziemy?
- Może do MSC?
- Ok - poszliśmy do ,,kawiarni" i zamówiliśmy po shakeu. Rozmawialiśmy o wszystkich wydarzeniach, które stały się od czasu kiedy omal nie zabiłam Harrego.. Gadaliśmy tak przez 3 godziny, aż w końcu powiedziałam:
- Ja już będę się zbierać.
- Ok - widziałam że Justin chce mnie pocałować w usta, ale ja przerwałam.
- Justin, nie. Jesteś dla mnie tylko przyjacielem i nic między nami nie ma i nie będzie bo cię nie kocham - powiedziałam stanowczo.
-Dobra, zrozumiałem - posmutniał, ale ja byłam nieugięta - W takim razie cześć.
- Pa - powiedziałam i odeszłam.

*W domu*
        Louis i Jess poinformowali mnie, że na razie zostawimy to zdjęcie w spokoju, a jak coś się zacznie dziać to wtedy będziemy się zastanawiać co zrobić.
Nudziło nam się, a było wcześnie żeby  iść spać, więc postanowiliśmy obejrzeć filmy. Chyba tylko Niall i Liam oglądali te filmy, bo Lou i Jess cały czas wymieniali ślinę. Ja gadałam z Harrym, a Jen z Zaynem cały czas się śmiali. Kiedy film się skończył wszyscy stwierdziliśmy że nie ma sensu włączać kolejnego, więc poszliśmy spać. Lou musiał spać z Jess, ja z Harrym, Zayn z Jen, a Niall z Liamem. Byliśmy zmęczeni, więc postanowiliśmy że dopiero jutro porozmawiamy jak będziemy teraz mieszkać.


niedziela, 25 listopada 2012

Rozdział 22 :3

- Jess, kochanie nie płacz... Ania nie wiedziała, że jest to dla ciebie takie ważne... Po części ma rację, musicie chodzić do szkoły.
- Louis ja wiem, że ona chciała dobrze... zależy mi na tym całym menagerowaniu, bo nie chce być tak daleko od was kiedy będziecie w trasie... - mówiła zapłakana
- Aha.. Teraz już rozumiem - przytuliłem się do niej, a ona wtuliła się w mój tors - jakoś to załatwimy.. trzeba będzie wszystko przemyśleć i zobaczymy, co będzie - powiedziałem i pocałowałem Jess w usta. Siedzieliśmy tak w siebie wtuleni, aż w końcu Jess zasnęła. Położyłem ją na łóżku i przykryłem kołdrą, a potem położyłem się obok i po chwili udałem się w objęcia Morefeusza.

*Oczami Ani*
Powoli dochodziłam do mieszkania cioci Majki. Kiedy byłam już na miejscu zapukałam i otworzyła mi moja kuzyneczka.
- Hej. Co ty tu robisz?  - zapytała zaskoczona moimi odwiedzinami.
- Niall mi powiedział, że jesteś w Londynie, więc od razu tu przyszłam. Myślałam, że dalej jesteś w Polsce z tym swoim chłopakiem.
- Czyli Niall ci nie powiedział co się stało - westchnęła - Do Polski już raczej nie wyjadę.. Postanowiłam zamieszkać tutaj, w Londynie.
- To świetnie.. A teraz mów czego Niall mi nie powiedział.
    Zaczęła opowiadać jak chłopak ją rzucił. Nawet nie zauważyłam jak była już 23.00.
- Wiesz co ja muszę się już zbierać, bo pewnie się o mnie martwią - poderwałam się z kanapy.
- Jest ciemno jak w dupie u murzyna, a ty chcesz do domu wracać?!
- Masz rację... Zadzwonię po Harrego - wyjęłam telefon z torebki i wykręciłam jego numer - Cześć Harry... Mógłbyś przyjechać po mnie?
- Pewnie.. A gdzie mam podjechać?
    Podałam mu ulicę i 15 minut później był pod domem Majki.
- To pa.. Jakbyś czegoś potrzebowała to do nas przychodź - pożegnałam się z kuzynką i wsiadłam do auta Harrego. Byłam tak zmęczona, że usnęłam w drodze do domu.

*Następnego dnia*

Obudził mnie głos Harrego:
- Ania wstawaj - mówił z uśmiechem na twarzy.
- Już wstaje - podniosłam się i zobaczyłam, że Harry przyniósł mi śniadanie. - Teraz będę już tak codziennie dostawać śniadania? - zaśmiałam się.
- Jeśli tylko chcesz to pewnie - uśmiechnął się.
- Nie no żartuje.. Już tyle dla mnie zrobiłeś - powiedziałam i dałam mu słodkiego buziaka w policzek.
- Chyba jednak będę ci częściej robił te śniadania.. Za takie buziaki to mogę jeszcze robić obiady i kolacje - zaśmialiśmy się, a ja dałam mu jeszcze jednego buziaka ,, A co mi tam" pomyślałam. Rozmawialiśmy sobie i śmialiśmy się, aż tu nagle do pokoju wparował Louis i powiedział:
- Marchewki się skończyły.. Pójdzie któreś z was? - zapytał z miną słodkiego szczeniaczka.
- Mogę iść - powiedziałam - ale daj mi chwilkę bo muszę się przebrać - powiedziałam i uśmiechnęłam się.
- Dzięki ci - powiedział Louis cały szczęśliwy i gdzieś poszedł.
- Mogę iść z toba? - zapytał Harry.
- No pewnie tylko daj mi chwilkę - powiedziałam.
- Ok. To ja czekam na dole - powiedział i wyszedł z pokoju.
          Włożyłam na siebie jakieś ciuchy, pomalowałam się i zeszłam na dół.
- Ja już jestem gotowa. Idziemy? - zwróciłam się do Harrego
- Pewnie. Chodź.
    Wyszliśmy z domu i skierowaliśmy się w stronę sklepu.

*Oczami Jess*
- Chłopaki, gdzie jest Ania? - zapytałam.
- Poszła z Harrym po marchewki dla Lou - opowiedział mi Liam.
- Aha. Muszę z nią pogadać.
- Dobry pomysł - usłyszałam zza swoich pleców i poczułam jak Louis obejmuje mnie w pasie. Odwróciłam się i dałam mu buziaka w usta.
- Musimy sobie wszystko wyjaśnić i będzie dobrze - powiedziałam

******************************************************************************
I macie nowy rozdzialik :D Jak się podoba? sorki za literówki :P

niedziela, 21 października 2012

Rozdział 21 ^ ^

*W tym samym czasie*

*Oczami Jen*
       Szliśmy do domu i rozmawialiśmy o ,,dniach dla fanów''. Konkretnie to rozmawiałam, ja, Zayn i Liam, bo nasze gołąbeczki szły z przodu i okazywały sobie czułość.
- Na szczęście nie ma tu fotografów - powiedziałam.
- No... Myślę, że fani nie byli by zadowoleni... Powinien im najpierw powiedzieć, że jest w związku - odpowiedział zasmucony Zayn.
        Zauważyłam, że Zayn jest smutny... Byłam ciekawa czemu, lecz nie mój interes. Chciałabym powiedzieć mu co czuję, ale boję się że mnie odrzuci... Popadłam w zamyślenie, ale przerwał mi Liam:
- Co wy obaj tacy smutni?
- My? - odpowiedzieliśmy razem i spojrzeliśmy na siebie czerwieniejąc.
- Nic specjalnego - znowu odpowiedzieliśmy równo.
        Spuściłam głowę zawstydzona i uśmiechnęłam się. Po chwili usłyszałam od Liama:
- Yhy... Na pewno.. Jak nie chcecie to nie mówcie.
     Ucichliśmy.. Było słychać tylko śmieszki Lou i Jess. Po kilku minutach doszliśmy do domu. Po cichu weszliśmy do domu, gdyż nie chcieliśmy obudzić Ani. Ku naszemu zdziwieniu Ania nie spała, siedzieli razem z Harrym objęci na kanapie, oglądając film.
- Ekhem - chrząknęłam - Czy my o czymś nie wiemy/
- Co?! A nic nic.. - powiedziała Ania i szybko oderwała się od Harrego.

*Oczami Ani*
          Odsunęłam się od Harrego, a dziewczyny i chłopaki podeszli do nas. Jess zaczęła.
- Mamy dla was dwie wiadomości.
- No dawaj - powiedziałam.
     Louis i Jess wstali i ucieszona Jess powiedziała:
- Jesteśmy razem!
- Co?! - krzyknęłam mile zaskoczona i przytuliłam Jess - Gratulacje!
- No gratuluje stary - powiedział Harry i przybili piątkę z Louisem. - A druga wiadomość? - zapytałam
- Wpadłam na pomysł, żeby podziękować fanom chłopaków - powiedziała Jess.
- Ale jak? Ich jest miliony w każdym kraju.. - zapytałam zdziwiona.
- Damy radę, musimy wszystko we trzy zaplanować i to szybko, bo mamy tylko 2 miesiące do następnej trasy - powiedziała zafascynowana Jess.
- Musimy znaleźć menagera - powiedziałam.
- No właśnie.. My nimi zostałyśmy.. - powiedziała powoli Jess.
- Co?! - zapytałam zaskoczona - Wiesz, ile to jest pracy? Przecież nie damy rady! Trzeba wszystko załatwiać i wszędzie z nimi jeździć! Jess przypominam ci, że chodzimy do szkoły! Teraz są wakacje, ale za miesiąc idziemy do szkoły! - krzyczałam, co ona sobie myślała... - Przecież nie mamy pojęcia o tej pracy!
- Dobrze! Znajdziemy menagera! - krzyknęła i rozpłakana Jess pobiegła do swojego pokoju.
        Może niepotrzebnie się na nią tak wydarłam, ale nie wiem co ona sobie myślała. Postanowiłam również wyjść z pokoju, bo każdy patrzył się na mnie, jakbym spadła z kosmosu.
- I dlatego ona zawsze podejmuje decyzje.. Na śmierć zapomniała o szkole.. Ania miała rację nie dałybyśmy rady.. - powiedziała smutna Jen.
- W pełni się z nią zgadzam - powiedział Liam - Chociaż przez wakacje mogłybyście się wszystkim zająć.
- Też tak myślę.. Ale Ania też na to wpadnie, jestem pewna - powiedziała zdecydowana Jen.
     Do domu wparował Niall szczęśliwy, jakby nie wiadomo co wygrał..
- Coś ty taki szczęśliwy? - zapytał z sarkazmem Zayn.
          Niall usiadł na kanapie i zaczął nawijać, jak nakręcona katarynka o Maii. Usłyszałam, że o niej gada więc szybko wyleciałam z pokoju rzuciłam się na Nialla.
- Maja jest w Londynie/!
- Tak! - krzyknął Niall.
- Gdzie?! - krzyczałam szczęśliwa
- Mówiła, że mieszka u jakiejś cioci... Nie przysłuchiwałem się dokładnie.. - mówił rozmarzony Niall.
       Bez słowa wyleciałam z domu. Doskonale wiedziałam u jakiej cioci mieszka. Nie mogłam się doczekać aż z nią pogadam.

*Oczami Louisa*
      Stałem zaskoczony sytuacją.. Nie znałem Ani od tej strony. Ma mocny głos kobita. Po kilku minutach w końcu się otrząsnąłem. Zdecydowałem iść do mojej dziewczyny. Zapukałem w drzwi do jej pokoju czekając na odpowiedź ,, Proszę'', ale usłyszałem:
- Chcę zostać sama! - krzyknęła zapłakana Jess.
     Nie pytając wszedłem do pokoju i usiadłem koło niej i zacząłem mówić:......


*****************************************************************
No hello ;D ! jesteśmy z kolejnym ;D i jak Wam się podoba?? :P

wtorek, 2 października 2012

Rozdział 20 :P

*Oczami Nialla*
           Do restauracji weszła Maja z jakimś chłopakiem. Od czasu koncertu utkwiła mi w pamięci. Miło mi się z nią rozmawiało i w ogóle.
- Ale kto to jest? - zapytał Zayn.
- No nie pamiętasz? Kuzynka Ani, która była z dziewczynami na koncercie - wyjaśniłem.
- Aha. Już ją pamiętam.
- Maja. Chodź do nas - zawołała ją Jess.
- Cześć - podeszła do nas.
- Hej - powiedzieli wszyscy chórem.
- Może się dosiądziecie? - zaproponowałem.
- Wiesz co..przyszliśmy tu porozmawiać w 4 oczy, więc niestety nie skorzystamy z tej propozycji.
- Okej. Nie będziemy wam przeszkadzać - odpowiedziałem, a Maja poszła ze swoim chłopakiem do stolika w samy rogu restauracji.

*Oczami Harrego*
*W tym samy czasie*

          Ania spała, więc pomyślałem żę zrobię jej coś do jedzenia. Postanowiłem przygotować spaghetti, ponieważ była to jedna z niewielu rzeczy które potrafiłem ugotować. Kiedy już zrobiłem Ani obiad skierowałem się z tacką do pokoju. Otwarłem po cichu drzwi, żeby jej nie obudzić. Położyłem tackę na szafce i przyglądałem się śpiącej dziewczynie... Tak słodko wyglądała. Po chwili postanowiłem ją obudzić, bo nie chciałem żeby wystygł jej obiad.

- Ania, wstawaj - powiedziałem i lekko poruszyłem dziewczyną.
- Tak? - ziewnęła i się przeciągnęła.
- Zrobiłem ci obiad. Pomyślałem, że jesteś głodna bo jak przyszłaś to nawet nie miałaś czasu nic zjeść.
- O dziękuję ci - podniosła się i pocałowała mnie w policzek - kochany jesteś.
- Nie ma za co.. Jedz póki gorące - powiedziałem podałem Ani tackę z jedzeniem.
- Jakie dobre - zaczęła zachwalać - Gdzie ty się tak nauczyłeś gotować?
- Mama kiedyś pokazała mi kilka przepisów... ale spaghetti to jest chyba jedna z niewielu rzeczy, których nie spieprze...
- Nie przesadzaj.. To jest naprawdę świetne.
- Dzięki. A tak w ogóle to się wyspałaś?
- Tak... bardzo dobrze się spało
- Powiedz mi jeszcze coś o sobie, bo na razie wiem tylko, że twoi rodzice zginęli w wypadku..
- Co mam ci powiedzieć? Nie mam ciekawego życiorysu..
- Miałaś kiedyś chłopaka? - wyskoczyłem z tym pytaniem jak Filip z konopi, nie za bardzo go przemyślałem.
- Owszem miałam.. jeszcze jak mieszkałam w Polsce - odpowiedziała jak gdyby nigdy nic
- A czemu nie jesteście razem?
- To długa historia, ale jak już chcesz wiedzieć to ci powiem.. To było w pierwszej klasie liceum.. Bujałam się w rok starszym chłopaku.. Nigdy nie zwracał na mnie uwagi i na dyskotece poprosił mnie ni z gruszki ni z pietruszki żebym z nim zatańczyła.  Może wynikało to z tego że były tylko 3 dziewczyny, ale mniejsza o to..
Od tamtej pory zaczęliśmy się spotykać, praktycznie codziennie gdzieś razem wychodziliśmy.. No i kiedyś umówiłam się z nim w parku, byliśmy już wtedy parą. Szłam cała szczęśliwa na to spotkanie i kiedy dochodziłam już to zobaczyłam żę całuje i obmacuje się z jakąś laską.. Zaczęłam iść w stronę domu cała zalana  łzami.. On to zauważył i zaczął się tłumaczyć, że to nie tak, ale ja mu nie wierzyłam. Byłam tak załamana, że wyjechałam do Londynu i tak zaczęłam nowe życie - skończyła.
- Co za dupek.. ale w sumie to dzięki niemu tutaj jesteś i dzięki temu cię poznałem - powiedziałem.
- Ja też się cieszę, że wtedy wyjechałam.
        Opowiadaliśmy tak sobie o swoich miłościach i czasach jak byliśmy mali. Tak dobrze się nam rozmawiało, że nawet nie zauważyliśmy upływającego czasu.

*Oczami Nialla*
       Siedzieliśmy tak w tej restauracji, a ja cały czas patrzyłem ukradkiem na Majkę. W końcu zobaczyłem, że jej chłopak odchodzi od stolika, a jej zaczęły pojawiać się łzy w oczach. Wreszcie nie dała rady i zaczełam strasznie płakać. Nikt tego nie zauważył, bo wszyscy byli pochłonięci rozmową o specjalnych dniach dla fanów. Ja jak gdyby nigdy nic podniosłam się od stolika i podszedłem do Maji.
- Co się dzieje? Czy ten chłopak coś ci powiedział?
- On.. on - tak strasznie płakała że nie mogła wydusić z siebie słowa. Chwilę później była już spokojniejsza i powiedziała co się stało - on ze mną zerwał.. Powiedział, że ktoś mu płacił żeby ze mną był, ale nie chciał powiedzieć kto. Powiedział też, że nie może już ze mną być bo znalazł sobie inna dziewczynę z którą będzie miał dziecko - tutaj głos znowu jej się załamał i zaczęła płakać.
- Nie był po prostu ciebie wart... nie przejmuj się nim... jeszcze nie jednego chłopaka będziesz mieć w życiu - zacząłem ją pocieszać
- Niall, powiedz mi tylko.. Czy ja jestem aż taka okropna, że trzeba komuś płacić żeby ze mną był?
- No pewnie że nie... Pewnie jakiś pojebaniec to wszystko wymyślił - powiedziałem i mocno ją przytuliłem.. Zawsze chciałem to zrobić, a teraz jest okazja. Skoro ten debil nie skorzystał z okazji to Niall Horan wkracza do akcji.
Louis patrzył się w naszą stronę i pokazał gestem, że już wychodzą. Ja tylko poruszyłem usatmi, że później przyjdę.. On zrozumiał i po chwili w Nandos nie było już moich przyjaciół, a ja zostałem z Mają, która cały czas płakała...


***************************************************************************************************************
No i jest w końcu rozdział :D Myśle , że nas pozytywanie zaskoczycie i bedzie dużoo komentarzyy ! :D

czwartek, 20 września 2012

Rozdział 19

*Oczami Zayna*
            Szukałem Lou po cały domu i nie mogłem go znaleźć, więc wparowałem do pokoju Jess i powitano mnie słowami :
-Co znowu ?! -krzyknęła Jess
-Louis.. Mogę na słówko ? - zapytałem bliski wybuchu śmiechu po tym co zobaczyłem
-Koniecznie teraz .. ?-powiedział zażenowany
-TAK.-powiedziałem i dałem gest oczami
              LOUIS WKOŃCU WYZBIERAŁ SIĘ Z UJĘĆ Jess i poszliśmy razem do salonu.
-To o czym chciałeś pogadać, że przerwałeś mi taki wspaniały moment ?-zapytał Lou
-Nic tylko chciałem Cie wkurzyć.. -powiedziałem i wybuchnąłem niepochamowanym śmiechem
-Już Cie całkiem pogięło ?! Nie dość, że mi przerywasz to jeszcze kurwa po gówno!-na wrzeszczał na mnie i już chciał odejść z powrotem do Jess, ale złapałem go za rękę.
-A tak na serio to chciałem pogadać o Jen-mówiłem już z powagą w głosie
-No.. a dokładniej ?
-No bo...-nie skończyłem, bo do pokoju wparował Niall
-NANDOS!!!!!!!!!!!!!!!! Idziecie ze mną ?!
-Nie mam ochoty..-powiedziałem
-Ale Jen idzie..-zaśpiewał podejrzliwie Niall i wybuchnął śmiechem
-OOO! To na co kurwa czekamy ?! -poderwałem się, a oni zaczęli się ze mnie śmiać.
              30 minut później wszyscy byli gotowi i poszliśmy w stronę Nandos. Nie obyło się oczywiście bez rozdawania autografów.
-No w końcu święty spokój-odetchnąłem kiedy odeszły od nas fanki
-Ale one są napalone-powiedziała Jen i zaczęła się śmiać
              Wszyscy przytaknęli i zaczęli się śmiać, lecz po chwili Liam dodał :
-Ale i tak je kochamy.. Bez nich nie doszlibyśmy nigdzie...
-Też fakt..- opowiedział Niall
              Doszliśmy do Nandos i zajelismy 6-o osobowy stolik. Kiedy usiedliśmy Jess krzyknęła :
-Mam pomysł !!! Skoro wszystko zawdzięczacie fanom to czemu im tak nie podziękować ?!
-Co masz na myśli ? -zapytał Louis
-Zorganizujmy Imprezę ! Tak aby każda fanka i fan mogliby do was podejść i dostać autograf, zrobić zdjęcie, podspiać płytę itp.. ! -krzyczała niepochamowana Jess
-Jess kochanie... Wiesz ile to zajmie ? - zapytał zrezygnowany Louis
-Nie kochanuj mi tu! Tylko podziękujcie im za to, że zaszliście tak daleko! - zdenerwowała się Jess
-Nie denerwuj się, zrobimy to.. Tylko, że co z fanami z innych krajów ? Nie wszyscy mogą tu przylecieć, a niektórych krajów niestać, byśmy mogli przyjechać... - powiedział Louis
-Dlatego przyjedziecie za darmo.. Chyba się zgodzicie ? To świetny sposób, by podziękować każdemu z osobna za wszystko co osiągnęliście.. - wytłumaczyła podekscytowana Jess
-Dobra.. Ale kto się tym wszystkim zajmie jak, nie ma Paula ? - posmutniał Niall
-Ja z dziewczynami się tym zajmiemy ! -powiedziała zadowolona z pomysłu Jess - Ale żeby nie zajęło to dużo czasu pojedziemy do krajów w których jeszcze nie byliście !
-ok.. To niech będzie - powiedział zadowolony Liam
-Super ! - ucieszyła się Jess, a Louis pocałował ja w policzek
- Ja to mam dziewczynę !  - zaśmiał się Lou
                    Na te słowa wszyscy popatrzyli się na nich, a Jess zachłysneła sie wodą. Louis ją klepnął, a wszyscy zapytali :
-Jesteście razem ?
- No właśnie ? -zapytała zaskoczona Jess
-No przecież powiedziałem Ci, że Cie kocham, a potem się całowaliśmy.. - zarumienił się Lou
- Dla mnie super, że bedzięmy razem ! - ucieszyła się Jess i pocałowała Louisa a wszyscy zaczęliśmy się śmiać.
                  Zastanawiałem się, jak Louis jest taki odważny.. Nigdy bym nie powiedział tego Jen... Zabrdzo się boję.. Kiedy wszyscy zamówiliśmy  powiedziałem :
-No to nic nie zostaje, jak opowiedzieć wszystko Harremu i Ani .
-Yhym.. A propos Ani , ciekawe ja się czuje..- zmarkotniała Jen
-Paczcie kto przyszedł..
                  Wszyscy obróciliśmy się w stronę wejścia , a naszym oczom ukazała się..
 

 ***************************************************************************************
   Jest nowy ! Jak się podoba ? 
Mam dzis urodziny i 1D przesunęli premierę LWWY właśnie na dziś :d hahaha 
 A jak wam się podoba nowy singiel i teledysk ?


czwartek, 13 września 2012

Rozdział 18

             Czas szybko zleciał. Wieczorem bylismy w domu razem z chłopakami, którzy mieli namiary na Anie. Widzieliśmy gdzie była. Zastanawialiśmy się, jak można tak daleko zajść...

*Oczami Harrego*

-Dajcie te namiary.. Musze po nią jechać..
-Nie możesz jechać sam. Niedawno wyszedłeś ze szpitala-mówił jak zawsze opiekuńczy Liam
-Louis? Pojedziesz ze mną ?-zapytałem z nadzieją w głosie
-Pewnie. Ja prowadzę.
-No. Niech Ci będzie.
              Louis wziął kluczyki i wyszliśmy z domu. Wsiedliśmy do auta i ruszyliśmy. Nigdy bym sobie nie darował gdyby Ani się coś stało.

*Oczami Ani*

               Nie miałam już łez do płaczu. Cały czas nie mogłam uwierzyć w to co się stało. ,,To wszystko przeze mnie, gdybym była  ostrożniejsza i nie zahaczyła o ten kabel to nic by się mu nie stało"-takie myśli cały czas krzątały się po mojej głowie. Bezsensownie błądziłam po licach, nawet nie wiem gdzie. Czekałam tylko na cud.... na to aż ktoś mnie tu znajdzie.

*Oczami Jen*

             Siedziałam sama z Zaynem.
-Jeśli jej się coś stało ?-mówiłam ze łzami
-Na pewno nic jej nie jest. Chłopaki ją znajdą i wszystko będzie dobrze. Nie możesz się martwić- Zayn mnie przytulił. Czułam bijące od niego ciepło i te nieziemskie perfumy, które zawsze przy prowadzały mnie o zawał. W jego ramionach zawsze czułam się lepiej. Bardzo cieszyłam się że kiedy był w szpitalu wszystko sobie wyjaśniliśmy.

*Oczami Harrego*

-Louis! Zatrzymaj się ! Ania tam stoi!-zacząłem krzyczeć do Lou
-Już staję.
                Louis zaparkował, a ja niczym struś wyleciałem z auta i zacząłem biec w stronę Ani.
-Ania, Ania!!!!

*Oczami Ani*

Usłyszałam jak ktoś zaczął wykrzykiwać moje imię. ,, Czyżby ktoś znalazł mnie na tym odludziu ?"-zadawałam sobie pytanie. Odwróciłam się i zobaczyłam.... Harrego ?! Ja już mam jakieś przywidzenia..Przecież Harry nie żyje....to nie możliwe żeby to był on..
-Ania.-ktoś mnie złapał za rękę.
-Ty nie żyjesz! Kim ty jesteś? To niemożliwe!-zaczęłam się wydzierać i płakać ze swojej niemocy zrobienia czegokolwiek.
-Ja żyje. Dzwoniliśmy do ciebie. Chcieliśmy Ci powiedzieć, że lekarzom udało się mnie uratować. Nie odbierałaś, więc Cie namierzyliśmy.
- Boże Harry !-wybuchnęłam płaczem i wtuliłam się w Harrego najmocniej jak mogłam. Stał się cud. Nie mogę w to uwierzyć, a jednak to prawda.- Harry nie zostawiaj mnie już nigdy.
-Nie pozwolę na to. Już nic nam nie stanie na drodze, nigdy..-powiedział, a ja poczułam jak po jego policzku spływaja łzy- Chodź, pojedziemy do domu, musisz odpocząć po tym wszystkim. Poza tym wszyscy strasznie się o ciebie martwią.
                   Ja już nic nie mówiłam tylko wtulona w Harrego ruszyłam do samochodu.


*Oczami Louisa*
    
                 Zadzwoniłem do Liama , żeby powiedzieć mu, że znaleźliśmy Anię. Potem wsiedliśmy do auta i ruszyliśmy w stronę domu.

*W domu*
*Oczami Ani*

                Kiedy dojechaliśmy wszyscy na mnie naskoczyli i zaczęli się witać. Byłam zmęczona, ale nie chciałam odbierać moim przyjacielom tej radości. Ale jak zawsze troskliwy Liam wtrącił swoje 3 grosze :
-Dobra dajcie jej już spokój. Niech pójdzie odpocząć.
-To dobry pomysł. Idź się połóż-powiedział Hazuś
                Tak też zrobiłam, Poszłam do swojego pokoju, położyłam się i w sekundzie usnęłam.

*Oczami Jess*

                Zaprowadziłam Louisa do swojego pokoju, bo chciałam pobyć z nim sam na sam.
-Teraz już wszystko musi być dobrze. Chyba wyczerpaliśmy już limit nieszczęśliwych wypadków-powiedziałam
-Mam taką nadzieję. Gdybyś ty była na miejscu Ani to nie wiem co bym zrobił...co bym zrobił gdyby Cię zabrakło-widziałam łzy w jego oczach.
-Ale tak nie jest i nawet tak nie myśl. Tak w ogóle to czemu aż tak bardzo Ci na mnie zależy ?
                Louis spojrzał mi prosto w oczy.
-Bo jesteś najlepszym co mogło by mi się przytrafić w życiu. Nie wyobrażam sobie teraz bez ciebie życia. Skoro już tak szczerze rozmawiamy to ... Jess kocham cię, ale nie je...-przerwałam mu pocałunkiem w usta.
-Nic nie mów.. po prostu bądź- powiedziałam, a Louis znów wbił się w moje usta..tak trwaliśmy przez dłuższą chwilę. Marzyłam aby ta chwila trwała wiecznie.


*************************************************************************************
Sory że długo sie rozdział nie pojawiał :( Ale juz jest ! :P I jak wam sie podoba ? 




wtorek, 4 września 2012

Rozdział 17

-Boże Harry, czemu nie możesz się już wybudzić?!
               Siadłam koło niego i płakałam. Po kilku godzinach dostałam SMS, żebym wyszła na korytarz, oczywiście od Justina. Szybko wstałam i nie zauważyłam kabla od kroplówki, pociągnęłam go i odczepił się od Harrego. Zaczęła się lać krew. Wyglądało to jak z jakiegoś horroru. Maszyna ukazująca stan życia zaczęła panikować, rzuciłam się, by biec po lekarzy. Biegłam i krzyczałam aż w końcu znalazłam lekarza. Ledwo wydusiłam słowa. Lekarz zrozumiał kluczowe słowa i rzucił się biegiem do sali Harrego. Ja nie dałam rady, zsunęłam się po ścianie i zaczęłam strasznie płakać. Szybko podeszła do mnie pielęgniarka, lecz ja nic nie mówiłam. Cały czas płakałam, po głowie błąkały mi się myśli : ,, Co ja zrobiłam?! Co jeśli on umrze?!". Pielęgniarka chciała mnie zabrać do gabinetu, ale ja stawiałam opór. Nigdzie nie chciałam iść. Usłyszałam, że przyszli moi przyjaciele, lecz ja nie chciałam rozmawiać. Kiedy miałam już dość ciągłych :
-Ania!!!!!Ania!!!Wstawaj!!
                 W końcu wybuchnęłam krzykiem i płaczem:
-ODCZEPCIE SIĘ WSZYSCY ODE MNIE!!!!!!!! ZOSTAWCIE MNIE W SPOKOJU!!!!!!
                  Skuliłam się z powrotem pod ścianą i zamkłam się w sobie. Oni na szczęście odeszli odemnie. Po chwili usłyszałam najgorsze słowa, które kiedy kolwiek mogłam usłyszeć:
-Przykro mi Harry Styles odszedł... Czas zgonu to 12.23-Powiedział lekarz.
                  Nie mogłam z siebie wydusić ani słowa. Zobaczyłam, że na  pasku doktora coś zaczęło pikać, po chwili sam gdzieś pobiegł... Ja nie wiedziałam co robić, nie mogłam się z tym pogodzić... Zaczęłam uciekać.. Biegłam po prostu przed siebie.. Nie wiedziałam gdzie, ani po co.. Wiedziałam jedno że nie mogę tam zostać.. Zaczął padać deszcz. Byłam cała przemoczona. Zaczęła się burza.. Usiadłam pod drzewem i zaczęłam płakać. Moje życie straciło sens... Nie czułam nawet kiedy zasnęłam. Miałam okropny sen, że Harry umarł.... Lecz gdy się obudziłam uświadomiłam sobie, że to nie był sen.... Ruszyłam dalej naprzód.. Chciałam być sama, daleko od wszystkiego i od wszystkich... Strasznie płakałam, nie wiedziałam co mam  robić. Wędrowałam tak kilka dni, czułam, jak telefon cały czas wibruje. Nie miałam zamiaru odebrać, nie miałam zamiaru, by ktoś mnie znalazł..

* W tym samym czasie przyjaciele Ani*

-Gdzie ona jest ?!- Krzyczała zaniepokojona Jen
- Nie wiem, ale jakby odebrała telefon to by wiedziała, że Harremu nic nie jest i że się jutro prawdopodobie wybudzi !!!!!- Krzyczała Jess
-Nie denerwuj się kochanie..- Uspokajał ją Lou
-Jak mam się nie denerwować, jak moja przyjaciółka już od dwóch dni nie wraca do domu. Nic nie je i cały czas płacze ?!- Krzyczała Jess
                    Louis wolał się juz nie odzywać. Za to głos zabrał Zayn:
-Musimy zawiadomić policję...
-To nic nie da .... Ona nie chce nigdzie iść, ani rozmawiać...- Popłakała się Jen
                   Zayn podszedł do niej i ją przytulił. Głos zabrał Niall:
-Nie pozostaje nic tylko czekać aż sama przyjdzie.. lub gdy wypiszą Harrego zgłosić na policję zaistniałą sytuację i poprosić, by namierzyli jej telefon... Jeśli posłucha tylko Harrego to on po nią pojedzie.
                   Wszyscy popatrzyli na niego, gdyż każdy uważał, że to świetny pomysł..

*Następnego dnia*
  
                  Rano każdy wstał, zjadł śniadanie i wszyscy wspólni, zmartwieni ruszyli do szpitala. Mieli nadzieję, że jutro pozwolą szybko wypisać Harrego, gdyż martwili się o Anie. Kiedy doszli do szpitala lekarz powiedział, że Harry juz się obudził i jest w bardzo dobrym stanie, jutro go wypiszą. Każdy z zadowoleniem poszedł do pokoju Harrego. Na powitanie uśmiechnęli się do siebie. Kiedy Harry się rozejrzał spostrzegł, że nie ma Ani. Pogadali wszyscy, a po chwili chłopaki powiedzieli :
-To my już pójdziemy na policję, by jutro były namiary..
-Dobry pomysł- Rzekła Jen
                 Kiedy chłopaki wyszli Harry zapytał :
-O co chodzi ? Gdzie Ania?
-Spokojnie wszystko Ci opowiem a zatem: Byłeś bardzo długo w śpiączce .. Twój stan codziennie był coraz gorszy... Ania codziennie koło ciebie siedziała i płakała i właśnie 3 dni temu przy tobie dostała SMS, żeby wyszła... Zarwała się za szybko i nie zauważyła kabla od kroplówki z krwią i myślę że się domyślisz co się stało jak odłączyła ci się kroplówka ... Ona oczywiście pobiegła do lekarzy i dzięki temu, szybko zareagowała to żyjesz, ale ona biedna załamała się i uciekła nie wiemy gdzie jest.. Dlatego plan jest taki, że jutro Cię wypiszą i pojedziesz po nią, a znajdziesz ją za pomocą policji, gdyż oni namieżą jej telefon-Skończyła Jess
                  Widać , że Harry najchętniej by się teraz popłakał... Niestety lekarz kazał im już opuścić sale, gdyż Harry musi i odpoczywać..

***********************************************************************************
Jest kolejny :) I jak wam się podoba ??
Dziękujemy za ponad 2000 wejść :D  Love U :*

środa, 29 sierpnia 2012

Rozdział 16 :)

       W domu zjedliśmy wszyscy kolację, wykąpaliśmy się i poszliśmy spać.
- Nie! Nie! - krzyknęłam podczas snu i nagle ze strachu się obudziłam.
       Nade mną stali wszyscy i patrzyli na mnie takim dziwnym wzrokiem.
- Co się stało? - zapytała Jess.
- Miałam okropny sen. Śniło mi się, że lekarz powiedział...że Harry... ale to na szczęście tylko sen - usiadłam na łóżku - Ale co wy tu robicie? - zapytałam.
- No strasznie wrzeszczałaś to przyszliśmy - powiedział Louis.
- A nie przyszło wam do głowy żeby mnie obudzić? - zapytałam z ironią.
- No...nie za bardzo - uśmiechnęła się Jess.
- Dobra chodźmy z powrotem spać - zaproponował Lou.
- To dobranoc - powiedziałam.
       Wszyscy wyszli z mojego pokoju, a ja poszłam znów spać.

*Następnego dnia*

- Hej! Ania wstawaj! - krzyknął z dołu Lou.
- Już idę! - odpowiedziałam i w ekspresowym tempie zrobiłam koło siebie i zeszłam.
- Jak się spało? - zapytała Jess.
- Tak średnio.
- To może tosty poprawia ci humor - powiedział Louis.
- No dobra - powiedziałam i usiadłam przy stole.
- Proszę - Jess podała talerz tostów i odeszła.
       Louis zrobił mi chyba ze 20 tostów. Jak ja to zjem? Po półgodzinnej walce z tostami musiałam iść jeszcze ubrać coś lepszego niż dres i kapcie z głową królika. Na dworze była okropna pogoda, a ja zapomniałam że nie mam parasola. Na szczęście Jess pożyczyła mi swój i poszliśmy do szpitala po Jen.
- Hej. Ty jeszcze śpisz? - zapytałam wchodząc do sali Zayna.
- Nie tylko tak sobie drzemiemy.
- No właśnie - potwierdził Zayn.
- Jak się czujecie? - zapytałam.
- Jest super.
- No właśnie - potwierdziła Jen.
       Wszyscy mieli szczęście, ale nie ja i Harry. Boję się, ze nigdy się nie wybudzi. Dopiero gdy go tracę czuję, ze go na prawdę kocham.
- Hej, zawiesiłaś się? - zapytałam Jen.
- Ale co? Nie tak sobie myślałam.
- Aha.
- Ja idę jeszcze do Harrego, a wy się zbierajcie.
- Ok.
       Wyszłam z sali i poszłam w stronę sali Harrego. Weszłam do jego sali prawie płacząc, ale zebrałam się i powiedziałam sobie że jeśli będę wierzyć to na pewno się uda. Stanęłam przed jego łóżkiem i zaczęłam do niego mówić.


*******************************************************************************
No i jak Wam się podoba 16 rozdział? ;) Wyszedł krótki, ale na pewno jakoś to nadrobimy ;)

środa, 22 sierpnia 2012

Rozdział 15 ^^

*Oczami Ani*
     Siedziałam razem z Jen w kawiarni. Nagle zadzwonił mi telefon.
- Halo.
- No cześć. Gdzie jesteście? - spytała Jess.
- W tej kawiarence koło Tesco.
- Aha. Zaraz do was przyjdę - powiedziała zadowolona i się rozłączyła.
      Po chwili do kawiarenki weszła moja kuzynka Maja z jakimś kolesiem. Zauważyli nas i podeszli.
- Cześć - powiedziała.
- Hej. Dawno się nie widziałyśmy. Widzę nawet, że nawiązałaś nowe znajomości - uśmiechnęłam się.
- No można tak powiedzieć. To jest mój chłopak Josh.
- Miło poznać. Ja jestem Ania, a to Jen.
- Gdzie zgubiłyście Jess? - zapytała Maja.
- Zaraz przyjdzie. Wraca ze szpitala - odpowiedziałam.
- A komuś coś się stało? - zapytała ze strachem.
- No przecież One Direction jest w szpitalu - powiedziałam jakby to bylo oczywiste.
- To wy też stoicie pod szpitalem jak te fanki?
- Nie. My ich odwiedzamy. Bo ty nie wiesz, że po tym koncercie wydarzyło się dużo rzeczy i zostaliśmy przyjaciółmi.
- Aha. To teraz wszystko jasne. My już musimy iść - podnieśli się z miejsc i ruszyli w stronę wyjścia mijając po drodze Jess.
- Cześć - przywitała się Jess z takim bananem na twarzy, że nawet głupi by zauważył że coś się stało.
- Hej. Coś ty taka szczęśliwa? Czy my o czymś nie wiemy? - pytała Jen.
- Owszem, nie wiecie.
- To na co czekasz, opowiadaj - powiedziałam.
       Jess zaczęła opowiadać o wszystkim, co wydarzyło się kiedy była u Louisa.
- Oooo... Kochanie...nie wiedziałam że wasz ,, związek" zaszedł tak daleko - powiedziałam.
- Ja też byłam zszokowana tymi słowami, ale nie powiem że mi to nie pasuje. A tak w ogóle to co tam u Zayna?
- Wszystko w porządku. Jest zdołowany tym, że Paul nie żyje i że Harry jest w ciężkim stanie - powiedziała Jen.
- Aha.
- Może wracajmy już do szpitala, bo pewnie Justin przyjedzie zaraz z ciuchami chłopaków- powiedziałam.
- Zapomniałam wam powiedzieć najważniejszego... Jutro wypisują Louisa ze szpitala - powiedziała rozpromieniona Jess.
- To cudownie. Wreszcie będziecie mogli pobyć sam na sam i nie przejmować się, że zaraz wpadnie wam ktoś do sali i przeszkodzi w całowaniu - zaśmiałam się.
- Bardzo śmieszne... Ja go po prostu bardzo lubię. On jest gwiazdą, a ja jakąś zwykła dziewczyną. Nic z tego pewnie nie będzie - mówiła Jess ale wiedziałam że wcale tak nie myśli i ma nadzieję na coś więcej.
      Zapłaciłyśmy za kawę i ruszyłyśmy w stronę szpitala. Na korytarzu czekał już Justin. Miał do nas pretensje, że nie zadzwoniłyśmy powiedzieć gdzie jesteśmy i w ogóle, ale jak mu wszystko wyjaśniłyśmy to się uspokoił.
- Nie ma dla ciebie najlepszych wiadomości, bo jutro wypisują Louisa ze szpitala i też wypadało by żeby miał jakieś ubrania - powiedziałam.
- Spoko. Nie ma problemu. Jutro z rana pojadę do nich do domu jeszcze raz.
- Dzięki - powiedziała i pocałowałam go w policzek.

*Następnego dnia*

    Czułam jak ktoś mnie szturcha i krzyczy:
- Ania! Ania! Wstawaj!
   W końcu się podniosłam i zapytałam Jess:
- Co ty kurwa chcesz? Spać mi się chce.
- Gówno mnie to obchodzi. Trzeba jechać po Louisa... przecież go dzisiaj wypisują.
- Kobieto wiem że go kochasz, ale pojebało cię? Jest 6.30, a ty chcesz jechać po Louisa. On się nawet pewnie jeszcze nie obudził... Chyba, że zachowuje się jak ty i nie może się doczekać kiedy przyjedziesz...
- Co z tego... Zanim się naszykujemy, zjemy i inne duperele to akurat. Musimy być po niego o 8.00.
- A skąd wiesz że o 8?
- Nie wiem, ale Im Lou wróci wcześniej do domu tym lepiej.
- Niech ci będzie wstanę, ale ty nam robisz śniadanie.
- No dobraaaa...
      Podniosłam się z łóżka, zrobiłam poranną toaletę i ubrałam. Na dole czekało na mnie śniadanie. Zjadłam, poczekałam chwilę na dziewczyny i chłopaków którzy dopiero się obudzili i ruszyliśmy w stronę szpitala.

*W szpitalu*
*Oczami Jen*
     Weszliśmy do szpitala, a Jess od razu pobiegła do sali Louisa. Ja też nie czekałam, aż przyjdzie lekarz tylko poszłam w stronę pokoju Zayna, a Ania z chłopakami postanowili odwiedzić Harrego.
Weszłam do sali Zayna i  się przywitałam.
- Dobrze się czujesz? - zapytałam.
- Świetnie. Lekarz powiedział mi że za tydzień już mnie wypiszą.
- O to super. Zayn...
- Tak?
- No bo jak ty byłeś w śpiączce to Louis powiedział mi, że mnie nie lubisz i nic do mnie nie czujesz - głos mi się załamał i próbowałam uniknąć kontaktu wzrokowego z Zaynem.
- Spójrz na mnie - powiedział Zayn ze spokojem w głosie.
     Miałam łzy w oczachi oczach i próbowałam to ukryć. Odwróciłam głowę w stronę Zayna i spojrzałam mu w oczy.
- Teraz mnie posłuchaj i nie przerywaj - powiedział, a ja tylko skinęłam głową - Przed tym wypadkiem tak było... Nie lubiłem cię za bardzo, nawet nie wiem dlaczego. Miałem wrażenie, że jesteś niemiła - samotna łza spłynęła po moim policzku. Zayn to zauważył i momentalnie ją wytarł - To się zmieniło. Chłopcy powiedzieli mi, że kiedy byłem w śpiączce cały czas przy mnie siedziałaś, płakałaś, martwiłaś się że mogę nie przeżyć. W końcu się obudziłem i poznałem cię jaka jesteś na prawdę - Zayn złapał mnie za rękę - Strasznie myliłem się co do ciebie i przepraszam, że musiałaś przeze mnie płakać... Nie wiedziałem, że aż tyle dla ciebie znaczę. Daj mi zacząć to wszystko od początku. Teraz już wiem jaka jesteś i jak bardzo się do ciebie myliłem... Wybaczysz? - zapytał z nadzieją w głosie.
    Ja nie była w stanie nic powiedzieć... Miałam łzy w oczach... Stwierdziła, że najlepszą odpowiedzią będzie jak go przytulę... Tak też zrobiłam... Mocno się w niego wtuliłam, a on pocałował mnie we włosy i powiedział:
- Już nigdy więcej ci nic takiego nie zrobię... - zakończył, a ja poczułam jak po jego policzku spływa łza. Nawet nie wiedziałam kiedy oboje zasnęliśmy.

*Oczami Jess*
    Lou czekał już w sali z torbą, bo Justin przywiózł mu rano ciuchy. Kiedy mnie zobaczył wstał, a ja podeszłam do niego, mocno przytuliłam i dałam słodkiego buziaka w policzek.
- W końcu wychodzisz z tego szpitala - powiedziałam zadowolona.
- Ja też się cieszę. Nie mogłem się doczekać aż będę mógł Cię normalnie przytulić nie siedząc na łóżku szpitalnym - powiedział i jeszcze raz mocno mnie przytulił.
- A skoro już tak gadamy to co miało znaczyć twoje wczorajsze ,,Pa kochanie"? - zapytałam, a Louis trochę się zmieszał.
- A co nie podobało ci się? - zrobił smutną minkę, a ja zaczęłam się z niego śmiać.
- No nie wiem, nie wiem - zaśmiałam się - Podobało i to bardzo - powiedziałam z bananem na twarzy.
- No to dobrze... kochanie.
- To co idziemy?
- Idziemy.
      Louis wziął torbę i wyszliśmy z sali trzymając się za ręce.

*Oczami Ani*
         Razem z chłopakami byliśmy na korytarzu, bo lekarz prosił nas abyśmy opuścili salę Harrego. Humor znacznie mi się poprawił, gdyż doktor powiedział jeszcze, że stan Harrego znacznie się poprawił. W końcu w naszą stronę zmierzali Jess i Lou, ale dalej nie było Jen. Postanowiłam, że zajrzę do nich. Weszłam do sali Zayna i na mojej twarzy od razu pojawił się uśmiech. Jen spała wtulona w tors Zayna.
- Jen, Jen! - obudziła się.
- Co idziemy już? - spytała.
- Tak, ale jak chcesz to możesz zostać - uśmiechnęłam się.
- Skorzystam z propozycji. Zobaczymy się później.
- To cześć- pożegnałam się i wyszłam.
       Powiedziałam wszystkim, że Jen zostaje i ruszyliśmy w stronę domu.


****************************************************************************************************
Rozdział trochę dłuższy niż zwykle ;) Jak Wam się podoba?
Ten rozdział i 14 są moimi ulubionymi :D
Jak myślicie Co będzie z Jen i Zaynem?
Czy Harry się wkrótce wybudzi?
Tego dowiecie się tylko wtedy, kiedy będziecie czekać na następne rozdziały :D No i oczywiście kiedy będziecie nas wspierać, dodającymi nam weny, komentarzami :)

czwartek, 16 sierpnia 2012

Rozdział 14 :P

- Chciałem poinformować, że Zayn już się wybudził ze śpiączki i jest w bardzo dobrym stanie - powiedział lekarz.
- Naprawdę?! To zajeb...świetnie. Zaraz do niego przyjedziemy - mówiłam cała zadowolona - Do widzenia.
-Do widzenia.
       Jen była wcześnie w łazience i nie słyszała rozmowy, ale kiedy zobaczyła że wszyscy są tacy zadowoleni to zapytała:
- Co się stało? Przegapiłam coś?
- Zayn się wybudził !!! - wrzasnęłam.
- To na co my kurwa jeszcze czekamy... jedziemy - powiedziała.
       Zadzwoniłam do Justina powiedzieć mu, żę jak już weźmie rzeczy chłopaków to żeby przyjechał do szpitala, bo Zayn się wybudził.

*W szpitalu*
     Wszyscy lecieliśmy jak jakieś debile do sali Zayna, ale lekarz powiedział że nie może wpuścić nas wszystkich do środka. Wszyscy stwierdzili, że najlepiej będzie kiedy pierwsza będzie Jen.

*Oczami Jen*
      Weszła do sali Zayna i zobaczyła jak leży i wpatruje się w okno.
- Cześć - zaczęłam.
- Hej. - powiedział oschle.
- Jak się czujesz?
- Teraz już dobrze. A co z chłopakami?
- Niall i Liam zostali dzisiaj wypisani ze szpitala, Louisa też już niedługo powinni wypisać, a Harry... no właśnie Harry... on jest jeszcze w śpiączce i nie będę ukrywać że jego stan jest bardzo poważny i niektórzy lekarze mówią, że może się już nie obudzić.
      W tej chwili i mnie i Zaynowi zebrały się łzy w oczach.
- A Paula już wypisali? - mówił z nadzieją i smutkiem w głosie.
        Tutaj nie wytrzymałam i zaczęłam płakać jak bóbr. Po minie Zayna widać było, że nie za bardzo wie co się dzieje. Po chwili poczułam jak Zayn mnie przytula. Ledwo o własnych siłach siedział, ale kiedy mnie przytulił poczułam przeszywające mnie ciepło. Trochę się uspokoiłam... w jego oczach ramionach czułam się taka bezpieczna. W końcu postanowił przerwać błogą ciszę:
- Rozumiem, że stało się najgorsze... - powiedział z bólem w głosie.
- Niestety... strasznie mi przykro... Wyobrażam sobie jakie to musi być dla was straszne.... - mówiłam załamana.
- Tak... To jest jakiś koszmar... On był jak mój drugi ojciec. Jak miałem jakiś problem on zawsze mi pomógł - nie był już w stanie nic powiedzieć, głos mu się załamał i łzy spływały po policzkach.
- Nie płacz... będzie dobrze - przytuliłam go, a on nie zaprzeczał tylko jeszcze bardziej się do mnie przytulił.
       Wiedziałam, że teraz potrzebna mu jest osoba która go zrozumie, pocieszy i pozwoli mu się porządnie wypłakać. Chciałam go teraz o coś zapytać, ale stwierdziłam że nie jest to odpowiedni moment i poczekam do następnego razu.
- Chcesz się zobaczyć z chłopakami? Na pewno chcecie pogadać...
- Tak zawołaj ich proszę - powiedział i lekko się do mnie uśmiechnął, a ja odwzajemniłam gest. Wstałam ze stołka i wyszłam na korytarz.
- Chłopaki Zayn chce z wami pogadać... rozweselcie go jakoś, bo powiedziałam mu o Harrym i Paulu.
- Ok. Nie ma problemu. - powiedział zadowolony Niall i razem z Liamem weszli do sali Zayna.

*Oczami Justina*
       Byłem w domu chłopaków. Ania zadzwoniła, że jadą do szpitala więc nie spieszyłem się jakoś. Mieli strasznie dużą chatę, więc trudno było się znaleźć... Jeszcze bądź tu mądry człowieku i znajdź ubrania Liama i Nialla. Wchodziłem do każdego pokoju po kolei i chyba trafiłem na pokój... Harrego. Strasznie nie lubiłem tego chłopaka, bo chciał mi odebrać Anię. Coś kusiło mnie żeby poszperać w jego rzeczach... Wiem, że nie powinienem, ale zrobiłem to. Znalazłem jakieś jego zdjęcia z dziewczyną. Nie były nowe ale strasznie chciałem się zemścić za to, że tak rozkochał w sobie Anię. Wziąłem kilka, bo coś we mnie mówiło, że jeszcze mogą mi się przydać...

*Oczami Ani*
- I co rozmawiałaś z Zaynem? - zapytałam Jen, która była cała w skowronkach.
- Tak. Przez chwile nawet czułam, że mnie lubi i że nasze kontakty się ociepliły.
- To świetnie! Może ten wypadek musiał się zdarzyć żebyś mogła się do niego bardziej zbliżyć... Szkoda tylko, że dał szansę tylko tobie i Zaynowi. Ja już mam dość tego, że Harry się jeszcze nie wybudził... Tylko mnie zdarzają się takie rzeczy - powiedziałam ze łzami w oczach, a Jen mnie przytuliła.
     Nie było z nami Jess, bo jak zawsze musiała iść do Lou. Ta to ma szczęście.
- Dobra nie będę się już nad sobą użalać... chodźmy na kawę - zaproponowałam.
- Ok. Chętnie się napiję - powiedziała.
     Podniosłyśmy się ze szpitalnych stołków, wyszłyśmy ze szpitala i udałyśmy się w stronę najbliższej kawiarni.

*Oczami Jess*
- Cześć - powiedziałam do Louisa.
- Hej słońce - odpowiedział szczęśliwy, a ja pocałowałam go w policzek - Jak u Zayna? Słyszałem, że się wybudził.
- Tak ale nic więcej nie wiem bo najpierw weszła do niego Jen i tak długo tam siedziała, że stwierdziłam że przyjdę do ciebie - uśmiechnęłam się.
       Chwilę siedzieliśmy wpatrując się w swoje oczy... Boże jakie ona ma boskie tęczówki... Nasze twarze zaczęły się do siebie zbliżać. Nasze usta dzieliły milimetry, ale do sali wparował lekarz... Myślałam, że mu coś zrobię... wejść w takim momencie... nauczył by się kurwa pukać, a nie - normalnie jakby był u siebie w domu...
- Mam dla  pana dobrą wiadomość. Jutro wypisujemy pana ze szpitala - powiedział lekarz z bananem na twarzy.
- To cudownie - mówił zachwycony Louis.
- A teraz proszę żeby wyszła pani z sali bo musimy zrobić jeszcze ostatnie badania.
- Dobrze - powiedziałam - Pa Lou.
- Pa kochanie - powiedział z uśmiechem.
     Na te słowa aż zrobiło mi się cieplej na sercu. Odpowiedziała mu tylko uśmiechem i wyszłam z sali strasznie zadowolona. Wiedziałam, że to co dzieje się między mną, a Louisem to nie zauroczenie tylko coś więcej.   


**************************************************************************************************************
Jak Wam się podoba 14 rozdział? Jak myślicie co dalej będzie działo się w życiu Ani?
A co wydarzy się pomiędzy Louisem i Jess? 

A tak pozaa.. :
1. Wróciłam ! Pierwsza, reszta jeszcze po za domem :/
2. Wszystkie Directioners musimy głosować pod tym linkiem, ale musicie być zalogowanie , dlatego najlepiej robić to bezpośrednio z facebooka będąc zalogowanym. :)
3.Konkurs na waszego ulubieńca z 1D wygrał.... Harry ! 
4. Co sądzicie o teledysku Little Mix ?

piątek, 20 lipca 2012

WAŻNE !!!!!!!!!!!!

Niestety z wielkim bólem musimy ZAWIESIĆ BLOGA :( Będzie on zawieszony do 15.08.2012 . Niestety tak się złożyło , że jedziemy na wakacje w tym samym czasie i nie damy rady dodawać rozdziałów.. :/ Bawcie się dobrze na waszych wyjazdach wakacyjnych!!

Pozdrawiamy Aniaa & Natka & Wika


WE LOVE YOU <3333
SEE YOU:)

środa, 18 lipca 2012

Rozdział 13 *.*

- Ania prawdopodobnie jest teraz w śpiączce, ale proszę się nie martwić bo to nic poważnego. Powinna obudzić się jeszcze w tym tygodniu.
- Aha. Dziękuję za informację - odpowiedziałam z łzami i szybko poleciałam do Jess i Lou. Wleciałam do sali i zaczęłam mówić. Cieszyłam się, że dwie ważne osoby obudzą się w tym tygodniu. Strasznie się cieszyłam, że Zayn się obudzi. Dużo myślałam, jak to będzie. Z zamyśleń wyrwał mnie głos Louisa:
- Jen! Jen!
-Co? - otrząsnęłam się - Sory...co chcesz?
- No, bo zauważyłem że ty lubisz Zayna... - spuścił głowę.
- Może , a co? - poczerwieniałam.
- No, bo on mówił że... Mówię ci to tylko dlatego, że nie chcę żeby Cię zranił... - ciągnął
- Ale co!? - spytałam zaniepokojona
- No, on mówił, że mu się nie podobasz i nic do ciebie nie czuje... Przykro mi... Nie chciałem żebyś usłyszała to od niego - powiedział ze smutkiem.
- W porządku... - powiedziałam i wyszłam z pokoju Louisa.
          Usiadałam na krześle w korytarzu i skryłam twarz w dłonie. Zaczęłam płakać i zastanawiać się czemu on mnie nie lubi... Żeby on wiedział, ile przy nim siedziałam i płakałam. To wszystko na nic... On do mnie nic nie czuje.... Długo tak myślałam, aż w końcu usnęłam.

*Tydzień później*

       Razem z Jess wstałyśmy, zjadłyśmy śniadanie i ruszyłyśmy do szpitala. Wchodząc pod salą Ani zobaczyłyśmy Justina, który wstał gdy nas zobaczył i zaczął mówić:
- Czemu nic mi nie powiedziałyście? Nie zadzwoniłyście?
- Sory, nie mamy twojego numeru, a Ani nie chciałyśmy grzebać w telefonie - wytłumaczyła Jess
- No nic, ale następnym razem zadzwońcie - powiedział z uśmiechem i przytuliła nas na powitanie.
         W sumie to współczuję Ani, jak przyjdzie jej wybierać pomiędzy nim i Harrym. Justin to również mega przystojny koleś. Ten jego uśmiech i perfumy...
- No dobra. A wiesz może co u niej? - zapytałam i utonęłam w jego nieziemskich oczach
- Bardzo dobrze... Tak w ogóle to na was czeka - powiedział i odsunął się od szyby, a naszym oczom ukazała się wybudzona Ania. Obie podskoczyłyśmy z radości i poszłyśmy do niej.

*Z perspektywy Ani*
          Dziewczyny weszły do mnie i od razu pytały o zdrowie. Odpowiedziałam, że wszystko dobrze i zapytałam co z resztą, a Jess:
-  Zayn ma się już obudzić, a Harry bez zmian... Bardzo mi przykro.
         Jess i Jen wstały i przytuliły mnie, a ja zaczęłam plakać. Kiedy się uspokoiłam zapytałam:
- A co robi tu Justin?
- No my właśnie nie wiemy... Miał pretensje, że nie powiedziałyśmy mu o twoim wypadku - powiedziała Jess.
- Co raz bardziej go lubię... spoko koleś - uśmiechnęła się Jen.
- Wiem - odpowiedziałam.
          Cieszyłam się, że mam takiego ,,kolesia" przy sobie. Zapytałam jeszcze:
- Co się wydarzyło w ciągu tego tygodnia?
- Nic, oprócz tego że Louis powiedział mi, co tak naprawdę myśli o mnie Zayn - powiedziała i zaczęła płakać.
- Ale co konkretnie? - zapytałam.
- Że ona mu się nie podoba - dokończyła Jess.
- W sumie to nie wiem, jak można nie lubić tak wspaniałej dziewczyny... Jak się wybudzi to mu wszystko opowiem od razu cię pokocha! - powiedziałam do Jen - A teraz nie płacz! Kiedy mogę wyjść ze szpitala? - zapytałam.
- Justin wspomniał, że jutro wraz z Liamem i Niallem.
- To super! - ucieszyłam się.
- To ja spadam do Louisa... Pa - podskoczyła Jess.
- Pa - powiedziałam.
- No to ja też pójdę jeszcze do Liama i Nialla... Pa - odparła Jen.
- Pa - odpowiedziałam i się uśmiechnęłam.
        Kiedy moje przyjaciółki już wyszły do pokoju wszedł Justin. Rozmawialiśmy i rozśmieszaliśmy się już do końca dnia.

*Następnego dnia*

        Jen spędziła noc w szpitalu i z samego rana zabrała mnie do domu, bym mogła się umyć i ubrać w świeże ubrania.
        Kiedy się ubrałam i zjadałam śniadania zostałyśmy w domu, gdyż dziewczyny wolały, abym odpoczywała. Po południu poszłyśmy do szpitala, by odebrać Liama i Nialla. W drodze do celu dołączył do nas Justin. Na powitanie pocałował mnie w policzek, a potem przytulił dziewczyny. Resztę drogi szliśmy objęci, a on nas rozśmieszał. W szpitalu już czekali na nas Liam i Niall, więc wypis minął szybko. Skierowaliśmy się z powrotem do naszego domu, gdyż zdecydowaliśmy, że lepiej jak chłopaki na razie zamieszkają u nas. Poprosiłam Justina, by pojechał do ich domu, a my pokazałyśmy chłopakom ich pokoje, gdy nagle zadzwonił telefon Jen. Dała na głośnik:
- Dzień dobry jestem lekarzem Pana Zayna i chciałem poinformować, że...


****************************************************************************************************
Jest już 13 ;> Pechowy numer, ale mam nadzieję że nie w tym wypadku :D
Jak Wam się podoba? Jak zawsze na wszystkie pochwały i uwagi czekamy w komentarzach xD

czwartek, 12 lipca 2012

Rozdział 12 :>

         Obudziłam się o 10.00 i szybko wstałam, gdyż zazwyczaj o tej godzinie szłam do szpitala. Pozbierałam swoje rzeczy, pocałowałam Justina w policzek i wyszłam. Biegnąc do domu potknęłam się i upadłam na twarz, rozcinając sobie cały policzek. Boże...jaka ze mnie pokraka... Postanowiłam resztę drogi dojść, gdyż utykałam na jedną nogę.
         W domu poszłam szybko po apteczkę i zaopatrzyłam ranę na policzku. Wyglądałam jak siódme nieszczęście. Zrezygnowana poszłam się umyć, ubrać i umalować. Zjadłam jeszcze śniadanie i ruszyłam do szpitala. Strasznie bolało mnie kolano, więc gdy weszłam do środka, usiadłam na pierwszym lepszym krześle w holu. Po 5 minutach ruszyłam do pokoju Liama i Nialla. Wchodząc popatrzyli na mnie pytająco, więc odpowiedziałam:
- Nic mi się nie stało, tylko potknęłam się. Lekko rozcięłam sobie policzek i stłukłam kolano.
- Może idź do lekarza z tym kolanem. Wygląda poważnie - powiedział z niepokojem Liam.
- Nie, dam radę - odpowiedziałam ze sztucznym uśmiechem.
          Rozważałam jeszcze tą propozycję, gdyż kolano na prawdę mnie bolało. Po chwili dodałam:
- No, a co tam u was? Jak się czujecie?
- U mnie wszystko w najlepszym porządku - odpowiedział Niall wpieprzając chipsy i oglądając mecz w telewizji.
- U mnie też, ale na prawdę uważam, że powinnaś iść do lekarza z tym kolanem - upierał się na swoim Liam.
- Dobra, dla Daddiego pójdę - powiedziałam i wstałam, ale upadłam na podłogę z bólu kolana.
- Nic ci nie jest?! - krzyknął Niall.
          Podniosłam się powoli z ziemi i zaprzeczyłam ruchem głowy. Skierowałam się w stronę drzwi i nagle zobaczyłam Jen, która szła i patrzyła się w inną stronę. Natychmiastowo się zatrzymałam, ale nie zdążyłam się cofnąć i Jen otwierając drzwi mocno przywaliłam mi w dynię i urwał mi się film.

*Z perspektywy Jen*
         Szybko popatrzyłam w kogo uderzyłam i aż podskoczyłam z przerażenia. Schyliłam się i zaczęłam krzyczeć:
- Ania!!! Nic ci nie jest?!!! HALOOOOOOO!!! 
          Poklepałam ją po policzkach i ze łzami w oczach spojrzałam pytająco na Liama i Nialla. Ich miny po prostu skamieniałe. Krzyknęłam:
- CO JA MAM ZROBIĆ?!!? LIAM!!!!!
          W końcu się ocknął i krzyknął:
- LEĆ PO LEKARZY!!!
           Pędem wstałam i pobiegłam po lekarza. Po drodze wpadłam na Jess, która krzyczała za mną ,,Co się stało?!". Nie zatrzymywałam się i biegłam dalej po lekarza i na szczęście wpadłam na niego dość szybko. Wyjaśniłam mu zaistniałą sytuację i ruszyłam z nim w stronę pokoju chłopaków. Idąc zobaczyłam Jess, która biegła w moja stronę. Zatrzymałam ją i opowiedziałam o sytuacji.
            Kiedy Anię zabrano z pokoju, poszłam pod gabinet lekarza. Za to Jess została porozmawiać z chłopakami. Przysnęłam na godzinę, a obudziła mnie Jess pytając, czy już wiadomo coś w sprawie Ani... Odpowiedziałam:
- Nie, ale widzę że chcesz iść do Louisa. Idź, a jak coś się stanie to cię powiadomię.
- Dziękuję - uśmiechnęła się i ruszyła w stronę sali Louisa.
              Siedziałam tak z 30 minut, kiedy zauważyłam lekarza Zayna, zmierzającego w moją stronę. Pomyślałam ,,Ciekawe, jakie złe  nowiny jeszcze dziś usłyszę?" Wstałam, by porozmawiać z doktorem:
-Co z Zaynem i Harrym?
- Z Harrym bez zmian... Bardzo mnie to niepokoi, dawno powinny się pojawić oznaki poprawy - spuścił głowę lekarz - Za to z Zaynem, jestem pod wrażeniem, gdyż jego stan jest co raz lepszy. Możliwe, że jeszcze w tym tygodniu się obudzi - powiedział z uśmiechem lekarz i odszedł.
               Bardzo się ucieszyłam z wiadomości o Zaynie, lecz smutno z powodu Harrego... Z zamyśleń wyrwał mnie głos lekarza Ani z zaniepokojoną miną. Zaczął mówić, że Ania...


****************************************************************************************************
Jest 12 :D Jak Wam się podoba? Czekam na Waszą opinię w komentarzach ;)
Nie bądźcie zdziwieni jak pewnego dnia będzie informacja o końcu bloga, a będzie to środek opowiadania..