- PRZECZYTAJCIE POD TEKSTEM -
-Po pierwsze to nie ja się z nim całowałam tylko on nagle pocałował mnie!!!
-A co to za różnica? - zapytała Jen
-Wielka! - krzyknęłam - A poza tym on od dawna mi się podoba.
-A Harry to może nie? - zapytała oburzonym tonem Jess
-Tak, ale nie wiem, czy on kiedykolwiek wybudzi się ze śpiączki - powiedziałam ze łzami w oczach i zapchanym od kataru nosem.
Gdy dziewczyny zauważyły jak ciężko mi w tej sytuacji przytuliły
mnie, próbując wydusić z siebie chodź słowo. W końcu Jen zdobyła się na
odwagę i powiedziała:
-Przecież ja cię rozumiem. Zayn nawet nie wiem, co do niego czuję - popłakała się tak bardzo, że Jess też zaczęła płakać.
-A ty czemu płaczesz? - zapytałam Jess ocierając mokre oczy.
-Bo ja też za nimi tęsknie. Chce, żeby już z nami byli - otarła kapiące z brody łzy.
Nagle zadzwonił mi telefon. To Justin, ale ja nie chciałam
teraz z nim gadać, bo w końcu mogłam uzyskać trochę zrozumienia od
dziewczyn. Napisałam mu sms-a:
,,Nie mogę teraz gadać, zadzwoń później"
Gdy odłożyłam telefon, usiadłam z dziewczynami na sofie i rozmawiałyśmy o naszych problemach. Trwało to ponad godzinę.
-Dziewczyny, obiecajmy sobie, że cokolwiek się stanie będziemy przyjaciółkami - powiedziała Jen.
-Czemu miały byśmy nie być przyjaciółkami? - zapytałam
-No chodziło mi o to, że już nigdy nie będziemy się kłócić - poprawiła się Jen
-Dobrze - powiedziałyśmy i znowu się przytuliłyśmy.
Po wyczerpującej rozmowie nic się nie zmieniło. Nadal nie
wiedziałam co mam zrobić z tym, że w tym samym czasie czułam coś do
dwóch chłopaków. Nagle spojrzałam na zegarek, była już 11.00, a my
obiecałyśmy Louisowi, że przyjedziemy rano. Ubrałyśmy się i po wykonaniu
wszystkich porannych zajęć związanych z toaletą zadzwoniłam po
taksówkę. Po kilku minutach podróży weszłyśmy do szpitala. Podeszłam do
lekarza i spytałam, czy są jakieś poprawy u Harrego i Zayna.
-Tak,
Zayn poruszył palcem u ręki, co może oznaczać, że za kilka dni lub
tygodni odzyska przytomność - oznajmił lekarz, a po chwili dodał -
Niestety Harremu spadło tętno, co oznacza że jego stan trochę się
pogorszył, ale na razie nie trzeba się tym zbytnio martwić, bo za ok. 2
godziny tętno wróci do normy.
-Bardzo
panu dziękuję za informację - powiedziałam i z przed chwilą otrzymanymi
wieściami udałam się w stronę Jess i Jen. Zapytały się oczywiście o
stan zdrowia chłopaków, a ja powtórzyłam im to o czym zawiadomił mnie
lekarz.
-Przykro mi - powiedziała Jess kiedy powiedziałam jej o stanie Harrego.
-Mi też, ale pewnie też będzie niedługo lepiej, bądźmy dobrej myśli - powiedziałam.
-Nie wiem czy to dobra pora, ale jest prawie 12, więc chodźmy do chłopaków - zaproponowała Jen.
-No dobra.
Weszłyśmy do windy, aż tu nagle winda się zatrzymała i zaczęła świecić jak policyjna syrena.
-AAAAAAAAAAAAA!! Utknęłyśmy - krzyknęła Jen, jak zawsze spokojna i opanowana...
-Zachowajmy
spokój. Zobaczcie, to jest przycisk ze dzwonkiem, dzięki któremu winda
zacznie wyć jak sygnał i ktoś nas wyciągnie - poinformowałam dziewczyny.
-Jest tam ktoś? - zapytał męski głos zza drzwi.
-Tak. 3 dziewczyny. Winda stanęła, może nam ktoś pomóc?
-Poczekajcie chwilę już idę po pomoc - odezwał się głos.
Po 10 minutach bezczynnego czekania drzwi windy otwarły się, a przed nami na wózku siedział Louis.
-Louis!!! - wrzasnęła Jess na cały szpital, tak, że aż ludzie zaczęli się na nią patrzyć.
-Cześć - powiedział 3 tony ciszej i dał ,,swojej" Jess słodkiego buziaka w policzek, a potem ją przytulił.
-Hej Lou - powiedziałam razem z Jen.
-Jak się czujesz? - spytała Jess
-Już lepiej. A ty wyspana?
-Tak i to bardzo - uśmiechnęła się.
-Chodź Jen, zostawimy nasze gołąbeczki same. - powiedziałam
-Ok.
Poszłyśmy w stronę lekarza leczącego chłopaków. W środku zobaczyłyśmy policję. Kiedy lekarz nas zobaczył powiedział:
-Stan chłopaków się nie zmienił.
-Aha. - powiedziałam zasmucona.
Wyszłyśmy z gabinetu i poszłyśmy w stronę pokoju Liama i Nialla, gdy nagle w telewizji na korytarzu szły wiadomości:
,,Z ostatniej chwili od Komisariatu Głównej Londyńskiej Policji - odezwał się głos z TV - Piątka
przyjaciół z zespołu One Direction jest już kilka dni w szpitalu za
przyczyną rozbicia się samolotu. Dowiedzieliśmy się jednak, że to nie
był zwykły przypadek. Jak dowodzi policja był to zamach. Mężczyźni
odpowiedzialni za to zdarzenie są już w więzieniu skazani na dożywotnie
pozbawienie wolności. Głównym celem zamachu było porwanie zespołu, lecz
jak widać sprawy potoczyły się inaczej. Mówiła dla was Agata Mrozicka"
Kopara
nam opadła, nie wiedziałyśmy co powiedzieć. Szybko udałyśmy się do
pokoju chłopaków, ale oni już wszytko wiedzieli, bo była u nich policja.
-Słyszałyśmy w telewizji, co się stało - powiedziała Jen.
-To jest straszne. - powiedziałam.
Chłopaki na to...
******************************************************************************************
Mamy 10 ;) Jak Wam się podoba?
Jak
już wspominałyśmy pod naszymi rozdziałami pojawia się co raz mniej
komentarzy i nie jest to miłe...Mamy ponad 1000 wyświetleń i raczej nie
robią ich 2 albo 3 osoby, które komentują nam bloga. Miło by było z
Waszej strony, że jak już wchodzicie to żebyście chociaż ten komentarz
napisali, bo na prawdę nie zajmie Wam to dużo czasu, a nas będzie
motywować do dalszego pisania. Teraz, tak na prawdę, mamy zero motywacji
i jak tak dalej pójdzie to skończymy to opowiadanie... Nie wymagamy od
Was minimalnej liczby komentarzy, bo jak czytamy inne blogi to takie
rzeczy nas denerwują, dlatego nie robimy czegoś takiego na naszym
blogu...
Nie wiem, czy udało nam się do Was przemówić, ale chociaż raz chciałybyśmy zobaczyć więcej komentarzy...