-Z ostatniej chwili :
Samolot One Direction rozbił się, a pasażerowie są już w szpitalu w bardzo poważnym stanie. Z tego, co nam wiadomo najbardziej ucierpiał Harry Styles.
Nie mogłam uwierzyć w to co się stało, najpierw myślałam, że to jakiś żart ale gdy to do mnie dotarło wpadłam w furię, razem z Jess i Jen.
-Musimy natychmiast jechać do szpitala i dowiedzieć się co im jest!- Panikowała Jess ze łzami w oczach.
-Ale w jakim to szpitalu ?-zapytałam.
-Zaczekajcie. Zaraz sprawdzę. Na pewno jest już napisane w necie.-powiedziała Jen i szybko poleciała sprawdzić.
Po kilku minutach, już wiedziałyśmy do jakiego szpitala trafili chłopacy. Zerwałyśmy się i postanowiłyśmy pobiec do szpitala, ponieważ był blisko, a poza tym nie przychodził nam na myśl inny środek transportu.. Kiedy byłyśmy pod szpitalem zobaczyłyśmy tłumy fanek (większość z nich płakała). Ochroniarz nas poznał i wpuścił jakimś bocznym wejściem, żeby nikt nie zauważył. Wbiegłyśmy na 1 piętro, gdzie znajdowała się recepcja i zapytałam:
-W jakiej sali został położony zespół One Direction ?
-W tej chwili nie są w żadnej sali, gdyż wszystkich pięciu chłopców jest na sali operacyjnej...- Odpowiedziała recepcjonistka
-A jak poważny jest ich stan ?- Zapytał Jess
-Tego nie wiem. Musicie spytać lekarzy po operacji..- Odparła.
-Gdzie jest sala operacyjna?- Zapytała Jen .
-Na 2 piętrze na samym końcu korytarza.
-Bardzo dziękujemy.- Po tej informacji szybko pobiegłyśmy pod salę operacyjną.
Siedziałyśmy tam przez jakieś 2 godziny, aż w końcu wyszedł lekarz. Od razu się poderwałyśmy z miejsc i do niego podeszłyśmy :
-I co z nimi ?- Zaczęłam pytać.
-Są w bardzo ciężkim stanie. Szczególnie Harry i Zayn. Narazie wszyscy są w śpiączce. Niestety mam też przykrą wiadomość, ponieważ ich menager nie przeżył operacji..
Byłyśmy bardzo zaskoczone tą sytuacją, nie wiedziałyśmy, co powiedzieć. To , że Harry jest w najcięższym stanie było dla mnie prawdziwym szokiem, wiedziałam że Jen nie była w stanie robić nic innego, tylko ryczeć.. Ja z Jess wcale nie byłyśmy lepsze.Do tego Paul nie przeżył..
-Jeśli panie chcą to mogą wejść do ich sali- Powiedział lekarz.
My oczywiście natychmiast weszłyśmy do pokoju, gdzie znajdowali się chłopcy. Kiedy ich zobaczyłyśmy jeszcze bardziej zaczęłyśmy płakać. Byli połamani i poowijani bandażami i podłączeni do niezliczonej ilości maszyn. Posiedziałyśmy przy nich na chwilę i przyszły ich rodziny. Reakcja ich bliskich była dokładnie taka sama jak nasza. Postanowiłyśmy wyjść, bo zrobiło się strasznie tłoczno. Kiedy weszłam zobaczyłam, że mam 25 nieodebranych połączeń od Justina. Szybko oddzwoniłam.
-No wreszcie. Dziewczyno, chcesz żebym dostał zawału, myślałem, że Ci się coś stało - Mówił zaaferowany Justin
-Wszystko w porządku. No może nie tak do końca.
-A co się stało ?
-No , bo...- Zaczęłam szlochać do słuchawki- Harry i reszta zespołu One Direction miała wypadek samolotowy..
-To ty płaczesz przez jakiś zespół?- Powiedział z ironią w głosie.
-To nie jest jakiś zespół tylko moi przyjaciele.!
-Aha. Sory, nie wiedziałem.
-Mógłbyś do mnie przyjechać, bo potrzebuje teraz kogoś przy sobie..
-No pewnie. Tylko powiedz, gdzie jesteś.- Powiedział już ze spokojem w głosie.
-W szpitalu na Bradford Street.
-Ok. Zaraz będę- Powiedział i się rozłączył.
Cieszyłam się, że Justin przyjedzie , bo teraz potrzebny mi będzie ktoś, kto mnie pocieszy. Po 30 min chłopak już przyjechał. Pierwsze, co zrobiłam to podeszłam, przytuliłam i zaczęłam moczyć koszule Justina.
-Nie płacz wszystko będzie dobrze .Bardzo jest z nim źle?- Zapytał opiekuńczo Justin.
-Tak, szczególnie z Harry i Zaynem. Narazie wszyscy są w śpiączce.
-Nie bój się, są pod dobrą opieką. Ważne, że nie stało się najgorsze.
Jeszcze trochę rozmawialiśmy, a Justin robił wszystko, aby odwrócić mają uwagę od tego wypadku. Potem zaproponował, że odwiezie mnie do domu, bo było już późno, a ja robiłam się zmęczona całym dniem. Zapytałam jeszcze Jess i Jen, czy chcą pojechać, a one się zgodziły, ponieważ też były wykończone dzisiejszym dniem
*Następnego dnia*
Wstałyśmy wszystkie o 10.00 i zrobiłyśmy omlety. Usiadłyśmy przed telewizorem i nagle zadzwonił mi telefon, odebrałam :
-Dzień dobry. Czy rozmawiam z Anną Kays?
-Tak, a kto mówi ? - Zapytałam
-Dzwonię ze szpitala, gdzie leżą Pani przyjaciele. Chciałam tylko poinformować, że Liam i Naill już się obudzili, a reszcie zespołu poprawił się już stan zdrowia.- Na te słowa prawie wybuchnęłam szczęściem podziękowałam za informacje i powiedziałam, że niedługo się zjawimy. Od razu, jak odłożyłam słuchawkę poszłam przekazać dziewczynom bardzo dobre wiadomości. ****************************************************************************************************
W końcu udało nam się napisać dłuższy :)
Myślę że rozdział nie wyszedł najgorszy, ale CHCĘ POZNAĆ WASZĄ OPINIĘ ! :D
Więc komentujcie i oddajcie głosy w ankiecie :)
Jak zwykle bardzo fajnie ;)
OdpowiedzUsuń@MadzikkxD
jak zawsze wspaniały :D nie mogę się docekać kolejnego rozdziału :D @demi18_demi
OdpowiedzUsuńFajny rozdział. Nie mogę się doczekać następnego : D Napiszcie go jak najszybciej : ) PLISSSS : D
OdpowiedzUsuń